Godzina policyjna i strzały w kolebce arabskiej rewolty


Tunezyjskie władze wprowadzają godzinę policyjna w mieście Sidi Buzid, kolebce arabskiej wiosny. W mieście drugi dzień trwają antyrządowe protesty.

To następstwo gwałtownych protestów, do których doszło w mieście w ostatnich dniach - poinformowało tunezyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych. Demonstrujący, niezadowoleni z wyniku wyborów parlamentarnych przeprowadzonych 23 października, podpalili m.in. ratusz i obrzucali kamieniami policjantów.

Do pierwszych zamieszek doszło po tym, jak komisja wyborcza ogłosiła, że anulowała mandaty zdobyte przez partię jednego z najbogatszych tunezyjskich biznesmenów Heczmiego Haadmiego w sześciu okręgach, m.in. w Sidi Buzid, z powodu "naruszeń finansowych podczas kampanii wyborczej". Ugrupowaniu temu ostatecznie przypadnie 19 miejsc w liczącej 217 członków konstytuancie.

Według świadków, demonstrujący podpalili ratusz i obrzucali kamieniami policjantów. Ponad 2 tys. młodych ludzi splądrowało też lokal wyborczy umiarkowanego ugrupowania islamistycznego Hizb an-Nahda (Partia Odrodzenia), które zwyciężyło w niedzielnym głosowaniu zdobywając 41,47 proc. głosów.

Strzały w powietrze

W piątek, podczas drugiego dnia demonstracji, siły bezpieczeństwa strzelały ostrzegawczo w powietrze, aby udaremnić atak demonstrantów na siedzibę lokalnych władz.

- Wojsko stara się rozproszyć ludzi strzałami w powietrze i gazem łzawiącym - relacjonuje naoczny świadek Attia Athmouni. Inny uczestnik demonstracji poinformował, że wojsko zainterweniowało, kiedy tłum usiłował zaatakować budynek. Według relacji mieszkańców w związku z rozruchami zamknięto szkoły i sklepy, a nad miastem krąży helikopter służb bezpieczeństwa.

Godzina policyjną będzie obowiązywać od piątku, od godz. 19 lokalnego czasu do godz. 5 nad ranem.

Apel o spokój

Protesty w Sindi Buzid przykuwają uwagę, ponieważ właśnie tam po samopodpaleniu się ulicznego handlarza w grudniu 2010 roku rozpoczęła się arabska wiosna, która po Tunezji, gdzie obalono rządzącego od 23 lat prezydenta Zin el-Abidin Ben Alego, ogarnęła także inne kraje regionu.

Apel o zaprzestanie przemocy wystosował jeden z przywódców zwycięskiej w ostatnich wyborach Partii Odrodzenia Raszid al-Ghannuszi. Oskarżył przy tym siły powiązane z obalonym prezydentem Ben Alim o sprowokowanie niepokojów.

Źródło: reuters, pap