Prezydent Włoch Giorgio Napolitano wyraził "głęboki smutek" z powodu śmierci 16-letniej Melissy Bassi. Nastolatka zginęła w wyniku eksplozji przed szkołą zawodową w Brindisi. Z kolei premier Mario Monti oświadczył, że rząd jest zdeterminowany w walce z przestępczością. Tymczasem druga ciężko ranna nastolatka - Veronica Capodieci - walczy o życie. W eksplozji rannych zostało też dziewięcioro innych uczniów.
Przedstawiciel obrony cywilnej Fabiano Amati poinformował, że stan Capodieci jest bardzo ciężki, ale stabilny po operacji, którą przeszła w miejscowym szpitalu. Wcześniej media podały, że dziewczyna zmarła z wyniku odniesionych ran, ale te informacje zostały zdementowane.
Będą walczyć z przestępczością
Zarówno premier, jak i prezydent Włoch wyrazili smutek z powodu śmierci 16-letniej Melissy Bassi. Mario Monti w pisemnym oświadczeniu podkreślił, że rząd będzie walczył "ze wszystkimi typami przestępstw".
Zaznaczył też, że nie pozwoli, by kraj powrócił do przeszłości, która naznaczona była obecnością mafii, zamachami bombowymi i politycznie motywowanymi zabójstwami.
"To było coś silnego"
Ładunki wybuchowe eksplodowały w sobotę rano przed rozpoczęciem lekcji, przed wejściem do szkoły w Brindisi (południowo-wschodnie Włochy).
Według pierwszych doniesień, ładunek był zbudowany w oparciu o butle z gazem i umieszczony w koszu na śmierci. Kontener ktoś w nocy miał specjalnie przetoczyć pod bramę szkoły. Uprzednio stał gdzie indziej.
Później jednak media podały, że ładunek wybuchowy został umieszczony na murze obok bramy prowadzącej do szkoły. - Biorąc pod uwagę skutki eksplozji, wygląda na to, że było to coś silnego - powiedział o ładunku wybuchowym przedstawiciel miejscowych władz. - To tragedia - skomentował zaś sprawę Fabiano Amati, szef obrony cywilnej w regionie.
Wybuchy wywołały panikę wśród uczniów. Szkoła, w której kształci się pracowników opieki społecznej, oraz stojący obok sąd, zostały ewakuowane. Miejsce zdarzenia otoczyła policja. Przeprowadzono też ewakuację wszystkich pozostałych szkół w mieście.
Mafia stoi za zamachem?
Na razie nikt nie przyznał się do ataku, ale - jak powiedział w TVN24 dziennikarz Polskiego Radia Marek Lehnert, coraz więcej przemawia za tym, że za zamachem stoi mafia.
Po pierwsze do eksplozji doszło przed szkołą imienia Franceski Morvillo Falcone - żony włoskiego sędziego Giovanniego Falcone, która wraz z nim i ochroniarzami została zamordowana przez mafię przed prawie dwiema dekadami. Po drugie, właśnie zbliża się 20. rocznica tego tragicznego wydarzenia (23 maja).
Po trzecie, dziś w okolicy szkoły miała się odbyć tzw. "Karawana Praworządności", zorganizowana przez stowarzyszenie walczące z mafią, obnażające powiązania zorganizowanego świata przestępczego z władzą i politykami.
Źródło: PAP, Reuters, "La Reppublica", corriere.it