Josef Fritzl, potwór z Amstetten, przyznał się do gwałtu, kazirodztwa i używania przemocy, ale zaprzeczył zarzutowi morderstwa i zmuszania do niewolnictwa. Fritzl stanął dziś przed sądem w St. Poelten. Został wprowadzony w towarzystwie policyjnej eskorty. Twarz zasłaniał niebieskim segregatorem. Swojemu obrońcy na widok kamer miał powiedzieć: - Jestem przerażony.
Fritzl przez 24 lata więził w swoim domu i gwałcił własną córkę, spłodził z nią siedmioro dzieci. Adwokat Frtizla Rudolf Mayer powiedział CNN, że Fritzl spodziewa się resztę życia spędzić w więzieniu. Proces potwora z Amstetten ma zakończyć się w piątek, jednak zdaniem adwokata będzie trwał krócej.
Akt oskarżenia obejmuje sześć zarzutów: zabójstwa, zmuszania do niewolnictwa, gwałtu, pozbawienia wolności, wymuszenia i stosowania przemocy, kazirodztwa. Zarzut morderstwa dotyczy niemowlęcia, które zmarło tuż po urodzeniu w 1996 roku. Zdaniem ekspertów, dziecko mogłoby przeżyć, gdyby Fritzl udzielił mu pomocy.
Nie okazał skruchy
- Tak naprawdę nikt nie potrafi sobie wyobrazić, co się działo tam na dole - mówiła prokurator Christiane Burkheiser, przedstawiając akt oskarżenia. Przyznała, że oskarżony współpracował z prokuraturą, ale też podkreśliła, że nie okazał on "jakichkolwiek oznak skruchy".
Przyznał się do części zarzutów
Fritzl przyznał się już do części zarzutów - do gwałtu i kazirodztwa, a także do stosowania przemocy. Z zarzutem gwałtu zgodził się, jak pisze austriacka agencja APA, częściowo. Nie przyznał się do zabójstwa i zmuszania do niewolnictwa.
W sądzie zeznał, że swej córce i spłodzonym z nią dzieciom uniemożliwiał wszelkie próby ucieczki, mówiąc im, że "zabezpieczył" prądem schron w piwnicy, gdzie ich przetrzymywał, a także porozmieszczał inne "pułapki".
Fritzl "przerażony" przed rozprawą
- Jestem przerażony – tak na widok dziennikarzy i kamer miał powiedzieć Fritzl do swojego adwokata. Cytat przytacza stacja Sky News i to jedyne słowa, jakie potwór z Amstetten wypowiedział przed procesem. Ignorował licznych dziennikarzy, którzy zaczepiali go i zagadywali.
Obrońca Fritzla podkreśla, że jego klient żałuje tego, co zrobił i ma świadomość, że wyrządził bliskim krzywdę. Broni go twierdząc, że Fritzl nie był w pełni świadomy tego, co robi. Tłumaczy też, że miał trudne dzieciństwo i brutalną matkę, sympatyzującą z nazistami, która np. biła Josefa do nieprzytomności.
Sąd zamknięty, przed sądem gorąco
Proces odbywa się przed sądem krajowym Dolnej Austrii w St. Poelten. Przed sądem zgromadzili się liczni protestujący i społecznicy-performerzy, którzy przeprowadzają happeningi przeciwko przemocy wobec dzieci. Do St. Poelten przyjechało około dwustu dziennikarzy. Proces odbędzie się za zamkniętymi drzwiami ze względu na dobro rodziny Fritzla, media otrzymają szczegółowe sprawozdania po każdym dniu procesu. Wiadomo, że na rozprawach będą prezentowane miedzy innymi 11-godzinne nagrania zeznań córki Fritzla, Elisabeth. Rodzina oskarżonego nie pojawi się w sądzie.
Zakazano przelotów nad budynkiem sądu, obawiano się bowiem, że wiele stacji będzie chciało fotografować sąd ze śmigłowców.
Fritzl niepoczytalny?
Niepoczytalny - taką opinię najchętniej usłyszałby obrońca Fritzla Rudolf Mayer - specjalista od spraw beznadziejnych. Właśnie w tym kierunku będzie szła linia obrony. Jeśli tak się stanie, Fritzl trafi do zakładu psychiatrycznego. W innym przypadku, zdaniem wielu Austriaków, potwora z Amstetten czeka dożywocie.
Według Austriackiej Agencji Prasowej (APA), sędzia otwierając przewód sądowy zapewniła, że Fritzl ma prawo do sprawiedliwego procesu: - Przyznanie się do winy byłoby najistotniejszą okolicznością łagodzącą - dodała także.
24 lata w piekle
73-letni dziś Fritzl przez prawie ćwierć wieku, od 1984 roku, więził w specjalnie wybudowanym w domu więzieniu swoją córkę - Elisabeth. Od chwili uwięzienia córki w roku 1984, Fritzl utrzymywał, że uciekła z domu – o jej zaginięciu powiadomił policję, a Elizabeth zmusił do napisania listu, w którym prosiła aby jej nie szukać. Przekonał żonę, że 18-letnia wówczas córka przystąpiła do sekty i nie chce kontaktować się z rodziną.
Jednak prawda była znacznie bardziej przerażająca. Elisabeth przez 24 lata przetrzymywana była w prywatnym więzieniu Fritzla. Ojciec spłodził z nią siedmioro dzieci. Jedno z nich zmarło tuż po urodzeniu. Z pozostałej szóstki troje wychowywał Fritz ze swoją, niczego nie podejrzewającą, żoną. Pozostała trójka mieszkała w piwnicy razem z matką.
Choroba zakończyła koszmar
Koszmar, jaki przeżyła Elisabeth, wyszedł na jaw w kwietniu ubiegłego roku, gdy najstarsza z rodzeństwa, 19-letnia Kerstin poważnie zachorowała i trzeba jej było udzielić pomocy lekarskiej.
Fritzl postanowił zawieźć ją do miejscowego szpitala. Wtedy lekarze znaleźli w jej ubraniu karteczki z prośbami o pomoc, ukryte tam przez Elizabeth. Wówczas Fritzl postanowił wyprowadzić swoją rodzinę z piwnicy, a żonie opowiedział historię o nagłym powrocie córki. Został zatrzymany przez policję w okolicy szpitala. Wtedy też policja przeszukała dom i natrafiła na wstrząsające dowody potwierdzające historię Elizabeth.
Horror w piwnicy
Ofiary Friztla znajdowały się z specjalnie wybudowanym więzieniu w domu przestępcy w Amstetten.W pomieszczeniach była łazienka i aneks kuchenny. Był tam również telewizor i lodówka.
Wejście do piwnicy-schronu ukryte było za regałem i zabezpieczone zamkiem elektronicznym. Aby dostać się do środka trzeba było pokonać w sumie ośmioro drzwi – ostatnie były zabezpieczone kodem, który znał tylko Fritzl.
Jego żona jak i inne przebywające w domu Fritzlów osoby miały surowy zakaz zbliżania się do piwnicy. Fritzl wielokrotnie straszył swoją córkę i jej dzieci zagazowaniem, zmuszał do pomocy przy powiększaniu schronu. Zastraszona Elizabeth pomagała też ojcu uwiarygodniać historię jej zniknięcia: pisała listy do matki, w których prosiła o opiekę nad porzuconymi dziećmi.
Psychologowie pracują z rodziną
Od czasu wyjścia na jaw tragedii rodzina Fritzla znajduje się pod opieką psychologów. Jednak ich powrót do normalności będzie niezwykle trudny i czasochłonny. Trudno się temu dziwić, bo przez cały okres uwięzienia ofiary Fritzla nie miały żadnego realnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Nigdy nie widziały światła słonecznego.
Przestępcze życie Fritzla
Potwór już wcześniej miał problemy z prawem. W 1967 roku został skazany na 18 miesięcy więzienia za zgwałcenie kobiety. Był też podejrzewany o udział w gwałcie, publiczne obnażanie się oraz podpalenie. Pojawiły się też podejrzenia, że mógł mieć coś wspólnego zabójstwem 17-letniej Martiny Posch – w 1986 jej zwłoki znaleziono nad jeziorem Mondsee. Według ustaleń prasy jego żona prowadziła gospodę na przeciwległym brzegu jeziora.
Prasa zastanawiała się, jak Fritzl mógł adoptować dzieci skoro wcześniej został skazany za przestępstwo na tle seksualnym. Otóż austriackie prawo przewiduje zatarcie informacji o przestępstwach seksualnych po piętnastu latach – oznacza to że nawet policja ani opieka społeczna nie ma do takich danych dostępu.
Kalendarium tragedii
2009, 16 marca – rusza proces przeciwko Fritzlowi. 2008, 29 grudnia – Elisabeth Fritzl wychodzi wraz dziećmi z kliniki psychiatrycznej. 2008, 13 listopada – austriaccy prokuratorzy zarzucają Josefowi Fritzlowi morderstwo. 2008, 15 października – psychiatrzy orzekli, że mimo "głębokiego zaburzenia osobowości" 73-letni oskarżony ma "wystarczająco jasny umysł", aby stanąć przed sądem i odpowiadać za swoje czyny. 2008, 11 lipca – lekarze pozwalają policjantom przesłuchać córkę Josepha Fritzla. Jej zeznania pozostaną tajne. 2008, 10 czerwca – Kerstin, najstarsze dziecko Josefa Fritzla i gwałconej przez niego córki Elisabeth, budzi się ze śpiączki. 2008, 7 maja – Joseph Fritzl został przesłuchany przez prokuraturę. 2008, 29 kwietnia – Testy DNA potwierdziły, że Fritzl jest ojcem własnych wnuków, a sam oskarżony przyznał się do zarzutów kazirodztwa, gwałtu i więzienia córki. 2008, 26 kwietnia – Fritzl wypuszcza z piwnicy swoje ofiary. Zostaje zatrzymany przez policję. Elizabeth wyznaje prawdę. 2008, 19 kwietnia – Fritzl odwozi chorą Kerstin do szpitala.
jak/aga//ram/kdj
Źródło: CNN, Sky News, PAP, TVN24, APA