Do demonstracji i starć z policją doszło w podparyskiej miejscowości Villeneuve-la-Garenne po wypadku, w którym poważnie ranny został motocyklista. Do zderzenia doszło z winy kierującego nieoznakowanym samochodem policyjnym. Służby użyły gazu łzawiącego, by rozproszyć manifestujących. Do zamieszek doszło także w innych miejscowościach. Policja sugeruje, że ma do czynienia z "metodycznie przygotowaną" akcją.
W podparyskiej miejscowości Villeneuve-la-Garenne rozmieszczono siły policyjne, które użyły gazu łzawiącego wobec demonstrantów podpalających na ulicach samochody i meble. Zamieszki to reakcja na wypadek 30-letniego motocyklisty, który został poważnie ranny w nogę w sobotę wieczorem po uderzeniu w otwarte drzwi nieoznakowanego samochodu policyjnego. Trwa śledztwo w sprawie okoliczności zdarzenia.
Przyczyną wypadek motocyklisty
Policja twierdzi, że patrol w Villeneuve-la-Garenne chciał zatrzymać motocyklistę, który jechał z dużą prędkością i bez kasku. Mieszkańcy utrzymują natomiast, że policja celowo otworzyła drzwi samochodu, aby w ten sposób zatrzymać mężczyznę.
Motocyklista, który został zoperowany, zamierza złożyć skargę na policję - informuje agencja AFP, która powołuje się na rodzinę poszkodowanego i jego prawnika.
"Agresorzy skrzykują się w mediach społecznościowych"
Do incydentów doszło również w innej podparyskiej miejscowości Aulnay-sous-Bois, gdzie podpalono pojemniki na śmieci. W ostatnim tygodniu do starć między policją a mieszkańcami dochodziło również w wielu innych miejscach, w tym w Hawrze, Evreux, Bordeaux, Villiers-sur-Marne, Mantes-la-Jolie, Chanteloup-les-Vignes, La Courneuve, Trappes i Grigny.
Policja skarży się, że podpalacze śmieci i samochodów urządzają zasadzki na funkcjonariuszy, próbujących odzyskać kontrolę nad dzielnicami, które bywają określane jako niedostępne dla służb bezpieczeństwa.
- Zasadzki są przygotowywane metodycznie, a agresorzy skrzykują się w mediach społecznościowych – wyjaśnia anonimowo policjant cytowany przez dziennik "Le Figaro".
Źródło: PAP