46-letni Hubert Caouissin przyznał się do zamordowania swojego byłego szwagra Pascala Troadeca, jego żony Brigitte i dwójki dzieci: 21-letniego Sebastiena i 18-letniej Charlotte. Historia rodziny, która w połowie lutego zniknęła bez wieści, poruszyła Francuzów. Prokuratura przekazała, że Caouissin zabił całą czwórkę przy pomocy łomu. Następnie najprawdopodobniej rozczłonkował ciała, a poszczególne części zakopał lub spalił.
Mieszkająca na przedmieściach Nantes rodzina Troadeców, czyli 49-letni Pascal i Brigitte, ich 21-letni syn Sebastien oraz 18-letnia córka Charlotte, po raz ostatni widziana była 16 lutego. W ich domu policja znalazła ślady krwi. Początkowo spekulowano, że za zabójstwo rodziców i siostry odpowiadać może Sebastien, borykający się podobno z problemami natury psychologicznej. Na depresję cierpiał także ojciec rodziny, Pascal.
Poszło o złoto
W poniedziałek prokuratura poinformowała, że do zabójstwa przyznał się 46-letni Hubert Caouissin, były mąż siostry Pascala, Lydie.
Jak przekazał prokurator Pierre Sennes, relacje między Caouissinem a jego ofiarami od dawna były napięte. 46-latek był przekonany, że były szwagier ukrywa przed nim złoto, o którym rzekomo miała być mowa w testamencie ojca Pascala i Lydie. Caouissin czuł, że on i jego żona nie otrzymali swego czasu należnej im części spadku.
Caouissin zeznał, że 16 lutego pojechał do domu Troadeców i stetoskopem podsłuchiwał ich rozmowy przez drzwi i okna. Mężczyzna ukrywał się w garażu i czekał, aż rodzina pójdzie spać. Gdy wszedł do domu, hałas obudził Pascala i Brigitte.
Prokurator Sennes podkreślił, że nie są jeszcze znane wszystkie szczegóły tego, co wydarzyło się później. Jak miał jednak zeznać Caouissin, Pascal Troadec miał ze sobą łom, który udało się wyrwać mordercy. Przy jego użyciu 46-latek zabił Pascala i Brigitte, a następnie Sebastiena i Charlotte. Według relacji prokuratora, pozostał na miejscu zbrodni aż do wczesnych godzin porannych, a później opowiedział o wszystkim Lydie Troadec.
- Kolejnego wieczoru Caouissin wrócił do domu z zamiarem jego posprzątania, usunięcia śladów tego, co się wydarzyło i pozbycia się ciał. 18 lutego wieczorem włożył cztery ciała do należącego do Sebastiena Troadeca Peugeota 308 i wrócił do swojego domu - wyjaśnił prokurator.
W ciągu kolejnych dni Caouissin starał się pozbyć ciał, które najprawdopodobniej zostały rozczłonkowane. Zgodnie z relacją prokuratury, poszczególne części zostały zakopane lub spalone.
Peugeota znaleziono w północno-zachodniej Francji w portowym Saint-Nazaire.
W czasie pierwszej rozmowy z policją Caouissin powiedział, że nie widział rodziny szwagra od lat. Został aresztowany po znalezieniu jego odcisków palców w samochodzie i na szklance w domu Troadeców.
Jego matka powiedziała "Le Parisien", że syn pracował jako inżynier w bazie wojskowej w Breście, ale kilka lat temu zachorował, "był wypalony" i często mówił o rodzinnej legendzie dotyczącej rzekomo istniejących sztabek złota.
Policja zatrzymała również Lydie Troadec, choć jej rola w makabrycznym zabójstwie nie jest jeszcze jasna.
Autor: kg/adso / Źródło: BBC, Guardian