Po wyborach do parlamentu Katalonii napięcie jest gwarantowane, a wszystkie problemy pozostają – ocenili w piątek francuscy komentatorzy. W głosowaniu najwięcej głosów otrzymała unionistyczna Ciudadanos, większość utrzymały jednak partie secesjonistyczne.
Komentator publicznego radia France Culture Benoit Bouscarel odnotował, że blok separatystyczny, żeby sformować rząd, musi mieć poparcie czterech "ekstremistycznych deputowanych skrajnej lewicy". Uznał, że wynik czwartkowych wyborów oznacza "powrót do poprzedniej sytuacji", gdyż "wszystkie problemy pozostają". Z naciskiem stwierdzając, że "te wybory zaprzeczają, jakoby nie było demokracji w Hiszpanii", komentator France Culture oświadczył, że Partia Ludowa premiera Hiszpanii Mariano Rajoya "poniosła klęskę" w głosowaniu. Podobnie uważają i inni francuscy komentatorzy.
Zwycięstwo "może okazać się bezużyteczne"
Natomiast "separatyści mają środki na konfrontację, ale nie do zbudowania niepodległości" – ocenił Bouscarel. W dzienniku "Le Figaro" Mathieu de Taillac podkreślił, że "po raz pierwszy od powrotu demokracji w Hiszpanii wybory katalońskie wygrywa partia nienacjonalistyczna". "Zwycięstwo jest piękne, ale może okazać się bezużyteczne" - zastrzega. Dziennik "Le Monde" na swej stronie internetowej podkreślił, że "Unia Europejska niczego nie zmienia" w stanowisku wobec Katalonii. Gazeta zacytowała rzecznika KE, który "umywa ręce", twierdząc, że "ponieważ były to wybory regionalne, nie naszą sprawą jest ich komentowanie".
Były premier Francji Manuel Valls, z pochodzenia Katalończyk urodzony w Barcelonie, ocenił w radiu France Info, że to, co dzieje się w Katalonii "jest ważne dla nas (Francuzów) i dla Europy".
- Społeczeństwo katalońskie jest podzielone – powiedział i dodał, że tak się dzieje również w innych częściach Europy, gdzie "kwestionuje się granice i panuje kryzys tożsamości".
"Europa krucha i delikatna"
- Plany separatystów natrafiają na mur – zawyrokował Valls, gdyż zwolennicy secesji choć zdobyli większość mandatów, to nie otrzymali większości głosów. Zwrócił te z uwagę na "ucieczkę tysięcy przedsiębiorstw z Katalonii".
- Nie mówimy o Polsce ani o Węgrzech, mówimy o Hiszpanii, która jest państwem prawa – oznajmił Valls, wzywając do "przestrzegania konstytucji" i poszukiwania rozwiązań "w zrównoważonym, odpowiedzialnym i prowadzonym z wzajemnym szacunkiem dialogu".
Zapytany czy Katalonia "nie zarazi" Europy, a we Francji Korsyki, gdzie w parlamencie regionalnym większość zdobyli niepodległościowcy, Valls odpowiedział, że "Europa jest krucha i delikatna".
Wymienił w tym kontekście Polskę, Węgry i Austrię, ale uznał, że "Korsyka to co innego, gdyż wybrano tam autonomistów, a nie separatystów".
Autor: MR/adso / Źródło: PAP