Francuskie ministerstwo zdrowia chce zwrócić się do UE o ograniczenie dostępu do pigułek antykoncepcyjnych najnowszej generacji. Tabletki mają bowiem być ryzykowne dla zdrowia i to bardziej niż te starszego typu.
Minister zdrowia Francji Marisol Touraine powiedziała w piątek, że pigułki trzeciej i czwartej generacji mogą okazać się niebezpieczne dla zdrowia. Choć mają one mniej efektów ubocznych, takich jak przyrost wagi i kłopoty z cerą, powinny według niej być przepisywane tylko przez specjalistów i tylko kobietom, które nie mogą stosować innych metod antykoncepcji. - Nie chodzi o wycofanie pigułek, ale o zmianę wytycznych ich przepisywania - mówiła Dominique Maraninchi, szefowa francuskiej organizacji regulującej rynek leków. Powołała się na badania, według których pigułki nowej generacji mogą powodować zakrzepy krwi częściej niż starsze typy tabletek.
Chodzi o pieniądze? Jak poinformowała Europejska Agencja Leków (EMA), ryzyko zakrzepicy jest dwukrotnie wyższe u kobiet, które stosują pigułki nowej generacji niz u tych, które zażywają starsze typy. EMA podkreśla jednak, że generalnie ryzyko zakrzepicy jest niewielkie, jeśli przestrzega się odpowiednich zaleceń, m.in. nie pali papierosów. Rząd Francji w ubiegłym tygodniu zapowiedział, że przestanie refundować antykoncepcję i wprowadzi ograniczenia w dostępie do niej. Obecnie pigułki antykoncepcyjne we Francji sprzedawane są bez recepty i w stu procentach refundowane. Krytycy obostrzeń twierdzą, że chodzi po prostu o zarobienie na hormonalnych lekach, bo rząd nie chce dopłacać do antykoncepcji. Inni przekonują, że przestraszył się procesu, który w sąsiednich Niemczech wytoczono koncernowi farmaceutycznemu Bayer. Kobieta, która pozwała firmę, uważa, że przez stosowanie pigułek tego koncernu dostała wylewu, spowodowanego zakrzepem wywołanym przez pigułki.
Autor: jk/ja / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu