Ostrzeżenie ze Szwecji - tak komentuje we wtorek niemiecka prasa wyniki wstępne wyborów parlamentarnych w tym kraju. Amerykański "Washington Post" zwraca uwagę, że większość szwedzkiego społeczeństwa odrzuciła program nacjonalistów, ale przewiduje, że "tradycyjne partie będą nadal słabnąć". Oficjalne wyniki głosowania spodziewane są najwcześniej w piątek.
Według nadal nieoficjalnych wyników, niedzielne wybory wygrała rządząca dotychczas Partia Robotnicza-Socjaldemokraci (S) zdobywając 28,4 proc. głosów. Konserwatywno-liberalna Umiarkowana Partia Koalicyjna (M) zajęła drugie miejsce z wynikiem 19,8 proc. głosów. Na trzecim miejscu uplasowało się antyimigranckie ugrupowanie Szwedzcy Demokraci (SD) z wynikiem 17,6 proc. Żaden z dotychczasowych bloków - ani ten z socjaldemokratami na czele, ani centroprawicowy - nie zdobył większości w parlamencie.
Jak poinformowano we wtorek, pełne i oficjalne wyniki zostaną ogłoszone najwcześniej w piątek - podała agencja Reutera.
Odwrót od "starych" partii
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" wskazuje, że mimo słabszego niż prognozowano wyniku Szwedzcy Demokraci i tak będą wpływać na politykę kraju, a "fala populizmu i nacjonalizmu, której przełamanie wielu wieszczyło w zeszłym roku po zwycięstwie Emmanuela Macrona w wyborach prezydenckich we Francji, trwa". Zdaniem gazety sytuacja będzie się utrzymywać, dopóki z powodu lęku przed utratą państwa socjalnego i sceptycyzmu wyborcy nie przestaną odwracać się od starych partii. "Unia Europejska musi wreszcie znaleźć wspólne stanowisko w sprawie uchodźców i imigracji. (...) W przeciwnym razie w najbliższych wyborach europejskich mogą zatriumfować siły radykalne (...)" - przewiduje "FAZ".
"Sygnał ostrzegawczy"
O "sygnale ostrzegawczym ze Szwecji" pisze komentatorka "Die Welt". Przypomina, że wśród krajów Unii Europejskiej Szwecja przyjęła najwięcej imigrantów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców (160 tys. od 2015 roku w 10-milionowym kraju), jednak nie zniszczyło to dobrobytu Szwedów, nie zaszkodziło szwedzkiej gospodarce ani nie podniosło bezrobocia.
"Mimo to mocno zyskała partia, która opiera się na lękach ludzi (...). Dotychczasowy czerwono-zielony rząd mniejszościowy zbyt długo ignorował przemoc na przedmieściach kilku miast (...). Także na dużą imigrację odpowiedź znalazł zbyt późno" - ocenia "Die Welt". Jednak w opinii gazety wyniki niedzielnych wyborów pokazują też, że "prawicowy populizm można przynajmniej wyhamować", a Szwedzcy Demokraci w tych wyborach nie podwoili stanu posiadania, jak w 2014 roku.
"Szwecja musi znaleźć nowy ład"
Zdaniem "Sueddeutsche Zeitung" wybory pokazały, że "Szwecja straciła wewnętrzną równowagę". Gazeta podkreśla, że mimo ogólnie dobrej sytuacji kraju i jego mieszkańców, "wiele się zmieniło" - "szkoły i szpitale zostały sprywatyzowane, rozwarstwiły się dochody, spadały podatki, a z nimi bezpieczeństwo socjalne, mieszkania w centrach miast stały się zbyt drogie (...), nierówności (...) rosły szybciej niż w jakimkolwiek innym kraju OECD". "Szwecja musi znaleźć nowy ład" - sugeruje "SZ". Przestrzega partie mainstreamu przed próbami izolowania Szwedzkich Demokratów czy "bezmyślnego powtarzania ich haseł".
"Pozostałych siedem partii w parlamencie musi skupić się z powrotem na własnej polityce, zobaczyć, co łączy je poza odrzuceniem prawicy, które problemy mogą rozwiązać razem. (...) Wtedy wybory nie uczynią z prawicy zwycięzców" - konkluduje. "Tagesspiegel" wskazuje na spór między głównymi blokami politycznymi o stanowisko szefa rządu, który może wydłużyć rozmowy koalicyjne do "tygodni albo miesięcy", co da Szwedzkim Demokratom pozycję języczka u wagi. "Jeśli główne partie nie chcą współrządzić z tą partią, ktoś musi ustąpić. Kto uczyni ten krok - oto główne pytanie szwedzkiego kryminału wyborczego" - pisze dziennik.
Stan "politycznego chaosu"
"Europejscy liberałowie odetchnęli z ulgą po ogłoszeniu rezultatów niedzielnych wyborów powszechnych w Szwecji, i są ku temu powody" - komentuje we wtorek amerykański "Washington Post". Szwedzcy Demokraci uzyskali trzeci, a nie prognozowany pierwszy wynik, a poparcie dla nich wzrosło "stosunkowo niewiele" w porównaniu z ich wynikiem wyborczym sprzed czterech lat - wskazuje dziennik. Jak ocenia, fakt, że ponad cztery piąte wyborców zagłosowały przeciw "nacjonalistycznej i ksenofobicznej alternatywie" sugeruje, że "polityczne szkody wynikłe z masowego napływu uchodźców do Europy w 2015 roku zostały opanowane".
Z drugiej strony - podkreśla "WP" - wyborcze rezultaty pozostawiły Sztokholm w stanie politycznego chaosu, a centrowy establishment w stanie znacznego osłabienia", zwiastując trudny proces formowania rządu.
Jak rozbroić siły skrajne?
"Szwecja stała się 'częścią nowej normy w polityce europejskiej', jak to określił były premier Carl Bildt. Choć ekstremiści skrajnej lewicy i prawicy nie zdobyli władzy, mają szansę rosnąć w siłę, jeśli tradycyjne partie będą nadal słabnąć. Dzieje się tak również w Niemczech, Francji, Hiszpanii i Holandii. We Włoszech i Austrii antyimigranccy radykałowie już zdobyli część władzy, w Polsce i na Węgrzech rządzą z autokratycznym zapałem" - pisze "WP". W opinii gazety, niezależnie jaki rząd powstanie ostatecznie w Szwecji, będzie musiał zjednoczyć liberałów, by wspólnie "znaleźć nowe sposoby na rozbrojenie sił skrajnie prawicowych zamiast im ulegać".
"Triumf liberalnej demokracji bynajmniej nie jest pewny. W tym kontekście wybory w Szwecji to powód do ulgi, ale nie spoczęcia na laurach" - konkluduje "Washington Post".
Autor: rzw / Źródło: PAP, Reuters