Tegoroczne eurowybory mogą przejść do historii. Nie ze względu na przewidywaną rekordowo niską frekwencję, ale przede wszystkim przez rekordowo wysokie poparcie dla eurosceptyków.
Marginalne dotąd partie eurosceptyczne według najnowszych sondaży mogą zdobyć od piętnastu do nawet trzydziestu procent poparcia. - Najprawdopodobniej będzie ich około 100-110-120 - przewiduje liczbę eurodeputowanych z takich ugrupowań Melchior Szczepanik z Instytutu Spraw Publicznych.
"Będą głośni i widoczni"
- To 1/7 Parlamentu Europejskiego. Na pewno będzie ich też widać i słychać, ponieważ będą starali się zdobyć rozgłos - dodaje Szczepanik.
Najbardziej znany z nich - Brytyjczyk Nigel Farage - rozgłos już ma. Jego partia prawdopodobnie powiększy teraz liczbę swoich mandatów, bo głosować na nią chce aż 1/3 rodaków. - Opowiada się za wyjściem z Unii Europejskiej - wyjaśnia dr Piotr Wawrzyk z Instytutu Europeistyki UW.
Duże poparcie w wielu krajach
Ultraprawicowy Francuski Front Narodowy chce powrotu granic i francuskiej waluty. - Tracimy naszą wolność, bezpieczeństwo i dobrobyt. Musimy to odzyskać i odzyskamy - mówi jego liderka Marine Le Pen.
Na dobre wyniki mogą liczyć również przeciwnicy Unii z Holandii, Węgier, Austrii, Danii czy Grecji. By spróbować coś uzyskać, radykałowie muszą utworzyć w Parlamencie Europejskim swoją frakcję. Potrzebują do tego co najmniej 25 mandatów poselskich z siedmiu różnych krajów.
Autor: iwan//gak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24