Lekarze poinformowali w piątek, że pacjent, który został przewieziony z jednego z prowincjonalnych miast w czwartek do specjalistycznej kliniki w Rio de Janeiro po nocy "czuje się lepiej", a "gorączka spadła".
25 osób w domach bez kwarantanny
Mężczyzna twierdzi, że wrócił z Gwinei - kraju, w którym podobnie jak Liberii i Sierra Leone epidemia śmiertelnego wirusa nie została opanowana i w każdym tygodniu notuje się kolejne setki przypadków wywoływanej przez niego gorączki krwotocznej - 19 września.
Oznacza to, że cały proces inkubacji, który w przypadku eboli wynosi 21 dni przebył on w Brazylii. Zgłosił się do szpitala dopiero w czwartek, co oznacza, że miał wcześniej kontakt z wieloma osobami. Brazylijscy lekarze nie podali danych, a nawet narodowości pacjenta. Wiadomo jedynie, że ma 47 lat.
Lekarze nie potwierdzili, że rzeczywiście na on ebolę i być może tym podyktowana została ich decyzja o odesłaniu do domu aż 25 osób, jakie miały z nim kontakt w ciągu ostatniej doby.
Ministerstwo zdrowia stwierdziło, że wszyscy potencjalnie narażeni na zakażenie będą teraz przez trzy tygodnie "monitorowani", ale nie zostali poddani kwarantannie. Oznacza to, że wrócili do domów i będą mogli normalnie funkcjonować.
Żaden z nich nie poprosił dobrowolnie o poddanie się obserwacji w zamkniętej placówce.
Autor: adso//kdj / Źródło: Reuters