Sun Lin mimo ostrzeżeń, by nie publikował w internecie "antychińskich" artykułów, nie przestał pisać. Teraz za niezależność zapłaci czterema latami więzienia, na które skazał go sąd w Nanjingu,
Sun został aresztowany w maju zeszłego roku. Pekin ostrzegał go, że publikowanie w mającej siedzibę w USA niezależnej witrynie internetowej Boxun jest dla niego niebezpieczne. Ale Sun nie zaprzestał pisania materiałów na temat drażliwych kwestii społecznych czy politycznych.
Nie zniechęciło go również zatrzymanie przed rokiem publikującej w Boxun żony - He Fang. Po orzeczeniu przez sąd kary w zawieszeniu, została zwolniona.
Skazany za wymuszanie haraczy
Pekin ostatecznie stracił cierpliwość do Sun Lina. Sąd w Nanjingu skazał go więc za nielegalne posiadanie broni, podsycanie niepokojów społecznych, a także przynależność do gangu wymuszającego pieniądze od taksówkarzy nieposiadających oficjalnych licencji. Dziennikarz odrzucił wszystkie zarzuty.
Precz z cenzurą
W obronie Suna wystąpiła organizacja Dziennikarze Bez Granic, domagając się jego natychmiastowego zwolnienia: - Sun jest kolejnym tragicznym przykładem sytuacji, gdy rząd nie toleruje w żadnym stopniu dziennikarzy, ośmielających się pisać prawdę, bez ograniczeń lub cenzury.
Portal Boxun został zablokowany przez władze Chin i pozostaje niedostępny dla chińskich internautów.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: clearwisdom.net