Dymisja premiera po dziewięciu miesiącach rządów


W 9 miesięcy po objęciu stanowiska, wobec zarzutu nieudolności i po utracie poparcia głównego sojusznika - byłych maoistów - premier Nepalu Khadga Prasad Oli podał się w niedzielę do dymisji. Zrobił to tuż przed głosowaniem w parlamencie nad wotum nieufności wobec niego.

Jeden z głównych zarzutów wysuniętych wobec premiera przez jego przeciwników dotyczył nieudolności rządu w wykorzystywaniu środków z pomocy zagranicznej, m.in. wielkich ilości ryżu dostarczonych Nepalowi po katastrofie humanitarnej, jaką było trzęsienie ziemi w kwietniu 2015 roku. Pochłonęło ono ok. 10 tys. ofiar śmiertelnych, wiele tysięcy ludzi straciło cały dobytek, a duże połacie kraju znanego jako Mekka himalaistów, znalazły się w ruinie.

Byli maoistowscy partyzanci, którzy przekształcili się przed 10 laty w ugrupowanie polityczne, swym poparciem umożliwili utworzenie gabinetu Oliego. Następnie jednak oskarżyli go o naruszenie porozumienia w sprawie podziału władzy. Zarzucają mu także, że jego rząd traktował po macoszemu mniejszość etniczną Madeszi (Madhesi)zamieszkującą tereny przy granicy z Indiami.

Sąsiedzi Nepalu - Indie i Chiny - rywalizujący w staraniach o wpływy w młodej Federalnej Demokratycznej Republice Nepalu, która jest jednym z najbiedniejszych państw świata, obawiają się, że pogrążony w skrajnym ubóstwie kraj stanie się przyczółkiem dla organizacji przestępczych w regionie.

Mniejszość etniczna odrzuciła konstytucję

Nepal zaczął pogrążać się w kryzysie politycznym od września ub. roku, tj. od przyjęcia pierwszej konstytucji określającej kraj jako demokratyczne państwo federalne. Mniejszość etniczna Madeszi (Madhesi) odrzuciła ustawę zasadniczą, argumentując, że postanowienia konstytucji nie uwzględniają jej interesów.

Za najbardziej prawdopodobnego kandydata na stanowisko nowego szefa rządu uważany jest, według Reutersa, przywódca maoistów, 62-letni Pushpa Kamal Dahal, zwany Prachanda ("Groźny"). Prachanda to jego pseudonim podczas rebelii w latach 1996-2006.

Autor: iwan/ja / Źródło: PAP