Nie jedno, ale dwoje polskich dzieci zostało rannych w wypadku belgijskiego autokaru w Szwajcarii - dowiedziała się TVN24. Dzieci są lekko ranne, a ich życie nie jest zagrożone.
Jedno dziecko, o którym wcześniej informację przekazał tvn24.pl polski konsulat w Brukseli, ma obywatelstwo polskie. Jak sprecyzował później w rozmowie z PAP Rafał Sobczak z polskiego MSZ, w szpitalu, w którym przebywa dziecko, jest już polski konsul. Przy chłopcu jest też rodzina.
Jak ustalił kilka godzin później reporter TVN24, wśród rannych jest jeszcze jedno dziecko, które pochodzi z mieszanego polsko-belgijskiego małżeństwa. Ranny ma nazwisko flamandzkie, ale jego matka posługuje się językiem polskim.
Tragedia w tunelu
Dzieci zostały ranne w wypadku belgijskiego autokaru, który wiózł je do domu z wczasów na nartach. Z nieznanych przyczyn we wtorek późnym wieczorem pojazd zjechał z pasa ruchu i uderzył w ścianę tunelu w kantonie Valais (niem. Wallis) na autostradzie w południowej Szwajcarii.
Na miejscu zginęło 28 osób, w tym 22 dzieci w wieku 11-12 lat, oraz czwórka opiekunów i dwójka kierowców. 24 osoby są ranne. Wiele z nich jest w stanie ciężkim, trójka dzieci jest w śpiączce.
Zdecydowana większość ofiar to dzieci belgijskie, uczące się w szkołach w miastach Lommel i Heverlee. W autokarze była też dziesiątka dzieci z obywatelstwem holenderskim. Jak informuje korespondent Faktów TVN Maciej Woroch, zginęło 21 Belgów i siedmioro Holendrów.
Jakie przyczyny?
Szwajcarski prokurator Olivier Elsig poinformował wieczorem, że autokar w chwili wypadku nie przekraczał dozwolonej prędkości. Elsig powiedział dziennikarzom, że dzieci jechały w pasach bezpieczeństwa i że w wypadku nie uczestniczył żaden inny pojazd.
Prokurator ujawnił, że w śledztwie brane są pod uwagę trzy możliwe przyczyny wypadku: problemy techniczne autobusu, problem ze zdrowiem kierowcy i błąd człowieka.
Źródło: PAP, tvn24.pl