Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski spotkał się w środę z Donaldem Trumpem. Spotkanie odbyło się dzień po ogłoszeniu przez demokratów, że Izba Reprezentantów wszczyna dochodzenia w sprawie nacisków Trumpa na Ukrainę, co może prowadzić do impeachmentu prezydenta. Również w środę Biały Dom opublikował zapis rozmowy prezydentów, która odbyła się 25 lipca.
Przywódcy spotkali się w Nowym Jorku na marginesie Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych.
- Nie chcę się angażować w demokratyczne, otwarte wybory USA (...) . Odbyliśmy, jak sądzę, dobrą rozmowę telefoniczną, była normalna, rozmawialiśmy o wielu rzeczach. Uważam, że (...) nikt na mnie nie naciskał - powiedział dziennikarzom Zełenski.
Odniósł się w ten sposób do lipcowej rozmowy, w której Trump miał na niego wywierać presję, by przeprowadził śledztwo, które miałoby zaszkodzić byłemu wiceprezydentowi Joe Bidenowi, prawdopodobnemu kandydatowi demokratów w wyborach prezydenckich w 2020 roku.
Opublikowany zapis rozmowy
Biały Dom udostępnił w środę zapis rozmowy, na przekazanie którego Kongresowi naciskała Izba Reprezentantów. Biały Dom udostępnił mediom skrótowy, 5-stronicowy zapis około 30-minutowej rozmowy Trumpa, który - jak podkreślił - nie jest dosłowny, lecz oparty na notatkach i pamięci urzędników.
We wtorek przewodnicząca Izby Nancy Pelosi poinformowała, że w związku z podejrzeniem, że prezydent wywierał naciski na władze Ukrainy, by zaszkodzić swojemu potencjalnemu rywalowi w następnych wyborach prezydenckich, Izba Reprezentantów wszczyna śledztwo, które może doprowadzić do impeachmentu Trumpa. Ponadto, Trump podejrzewany jest też o to, że zamroził wartą 400 mln dol. pomoc militarną dla Ukrainy, by w ten sposób wywrzeć presję na Kijów i skłonić go do współpracy.
W środę Pelosi oceniła, że zapis potwierdza, że prezydent USA złamał normy dotyczące wyborów i bezpieczeństwa. Szefowie czterech komisji Izby Reprezentantów, prowadzących dochodzenia w sprawie ewentualnego impeachmentu prezydenta ocenili, że rozmowa Trumpa z prezydentem Ukrainy stanowi "niedwuznaczne, godne potępienia i szokujące" nadużycie władzy.
Wpływowy republikański senator Mitt Romney ogłosił, że jest "głęboko zaniepokojony" rozmową Trumpa z Zełenskim. Przywódca demokratycznej mniejszości w Senacie Chuck Schumer powiedział dziennikarzom, że senacka komisja wywiadu powinna zająć się sprawą rozmów Trumpa z władzami Ukrainy, "rodzących pytania na które również Republikanie chcą znać odpowiedź".
Szef komisji wywiadu Izby Reprezentantów Adam Schiff ocenił, że treść tej rozmowy jeszcze bardziej obciąża prezydenta, niż można się było spodziewać, a wypowiedzi prezydenta brzmiały tak, jak "groźby mafii". Przewodniczący komisji sprawiedliwości Izby Reprezentantów Jerrold Nadler napisał na Twitterze, że prezydent "wciągnął prokuratora generalnego w ten bałagan", a zatem prokurator William Barr musi "przynajmniej uchylić się" od nadzorowania dochodzenia w tej sprawie, aż sprawa tzw. ukraińskiej afery zostanie wyjaśniona.
Nadler odniósł się do fragmentu wypowiedzi Trumpa w rozmowie z Zełenskim, w którym prezydent prosi go o współpracę z Barrem w ramach dochodzenia dotyczącego syna Bidena.
Prezydent prosił również Zełenskiego, by współpracował w tej sprawie z jego osobistym prawnikiem Rudym Giulianim i Barrem. "Economist" pisze, że Trump ponadto wysłał Giulianiego do Madrytu na spotkanie z jego doradcą Andrijem Jermakiem, aby przekonać władze Ukrainy do wszczęcia ponownego śledztwa w sprawie Huntera Bidena.
Interesy na Ukrainie
Hunter Biden zasiadał w radzie nadzorczej zajmującej się wydobyciem ukraińskiego gazu firmy Burisma Holdings w czasie, gdy jego ojciec, wówczas wiceprezydent, wzywał do dymisji ukraińskiego prokuratora Jurija Łucenki, który prowadził śledztwo dotyczące tej firmy. Wcześniejsze postępowanie w tej sprawie oczyściło Huntera Bidena z wszelkich zarzutów.
Informatorem Giulianiego w sprawach dotyczących Ukrainy był właśnie "kontrowersyjny były prokurator generalny Jurij Łucenko", który starał się sabotować antykorupcyjne działania na Ukrainie, a zabiegając o życzliwość administracji Trumpa mówił, że skazanie byłego szefa sztabu wyborczego Trumpa, Paula Manaforta, w związku z m.in. jego działalnością na Ukrainie było próbą uknucia spisku przeciw prezydentowi USA - pisze "Economist".
Postępowanie Trumpa i zabiegi Giulianiego przykuły uwagę trzech komisji Izby Reprezentantów, których szefowie wysłali 9 września formalny wniosek do Białego Domu i Departamentu Stanu o wydanie dokumentów dotyczących tych zabiegów, które "wyglądają jak próba wymuszenia na Ukrainie prowadzenia politycznie motywowanego śledztwa" - relacjonuje "Economist". "Gdyby tak było, to stanowiłoby to rażące nadużycie władzy zaufania publicznego, prezent dla Moskwy i zdradę zaufania publicznego" - napisali kongresmeni, cytowani przez brytyjski tygodnik.
Autor: mtom / Źródło: PAP