Jedną nogą bank centralny próbuje hamować rozpędzoną inflację, a drugą nogą rząd dodaje gazu poprzez kolejne programy luźnej polityki fiskalnej – powiedział w "Faktach po Faktach" doktor Wojciech Paczos, makroekonomista z Uniwersytetu w Cardiff. W jego opinii to, co dzieje się w Polsce, należy nazywać "kryzysem kosztów życia". Zdaniem doktor Anny Czarczyńskiej z Akademii Leona Koźmińskiego "nie widać sygnałów, które mogłyby przyhamować tempo inflacyjne".
Rada Polityki Pieniężnej w czwartek zdecydowała o podniesieniu głównej, referencyjnej stopy procentowej o 50 punktów bazowych. Stopa referencyjna wzrośnie z 6,00 do 6,50 procent. Była to już dziesiąta podwyżka stóp procentowych z rzędu.
Tymczasem zgodnie z projekcją Departamentu Analiz Ekonomicznych Narodowego Banku Polskiego roczna dynamika cen znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 13,2-15,4 procent w 2022 roku. Marcowa projekcja zakładała przedział 9,3-12,2 procent. Oznacza to, że inflacja może się znaleźć na wyższym poziomie, niż zakładano jeszcze kilka miesięcy temu.
Sytuację gospodarczą w Polsce komentowali w "Faktach po Faktach" dr Wojciech Paczos, makroekonomista z Uniwersytetu w Cardiff i Polskiej Akademii Nauk oraz dr Anna Czarczyńska z Akademii Leona Koźmińskiego.
"Mamy do czynienia z kryzysem kosztów życia"
- Mamy jednocześnie bardzo luźną politykę fiskalną, w czasie gdy jest zaciskana polityka monetarna. Kiedy rosną stopy procentowe, to jedną nogą bank centralny próbuje hamować rozpędzoną inflację, a drugą nogą rząd dodaje gazu poprzez kolejne programy luźnej polityki fiskalnej - ocenił Paczos.
W jego opinii "tutaj przydałaby się lepsza współpraca". - Ona była właściwa w czasie pandemii, kiedy trzeba było wspierać gospodarkę, żeby uniknąć bezrobocia, bankructw – powiedział.
- W tej chwili mamy do czynienia z czymś, co uważam, że należy zacząć nazywać "kryzysem kosztów życia". W tej chwili te koszty życia są około jednej piątej wyższe niż przed pandemią COVID-19. Inflacja to jest wzrost cen. Jeżeli ustabilizuje się na poziomie 14 czy 15 procent, to ceny nadal będą rosły. Żeby ceny przestały rosnąć, to potrzebujemy inflacji około 2-2,5 procent. To zajmie co najmniej dwa lata - wskazał.
Jak dodał, "nawet gdyby inflacja zaczęła spadać, to przez kolejne dwa lata koszty życia będą rosły". - Będziemy mieli szczęście, jeżeli koszty życia wzrosną o jedną trzecią w porównaniu do czasów sprzed pandemii. Obawiam się, że należy liczyć się z tym, że wzrosną o około jedną drugą – zaznaczył.
"Polacy już zaciskają zęby, więc proponuję zacząć od siebie"
Doktor Anna Czarczyńska odniosła się do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który poprosił Polaków by "trochę zacisnęli zęby, żeby byli optymistami". - Polacy już zaciskają zęby, więc proponuję zacząć od siebie. Pan prezydent może ograniczyć swoje wydatki, jeśli go na to stać – powiedziała.
Jak dodała, "Polacy mają bardzo trudny wybór między rosnącymi kosztami życia i obawą przed tym, co będzie jesienią". - To jeszcze nie jest ten moment, kiedy mamy górkę bardzo negatywnych oczekiwań społecznych – powiedziała, zaznaczając przy tym, że "nie widać sygnałów, które mogłyby przyhamować to tempo inflacyjne".
- Koszty życia, takie z dnia na dzień, są bardzo mocno widoczne – mówiła, dodając, że dla wielu Polaków zakupy to są "wybory między drobnymi rzeczami".
Źródło: TVN24