"Dla Putina najważniejsze było uratowanie święta. To mu się udało"

"Dla Putina najważniejsze było uratowanie święta, to mu się udało"
"Dla Putina najważniejsze było uratowanie święta, to mu się udało"
tvn24
Komentatorzy rozmawiali o dzisiejszej paradzie w Moskwietvn24

Rosja hucznie uczciła 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej. Jednak na placu Czerwonym zabrakło wielu przywódców świata zachodniego. - To święto, które legitymizuje wszystkie roszczenia Putina i Rosjan. Dla Putina najważniejsze było je uratować i to mu się udało. Ściągnął do Moskwy przywódców Chin i Indii - powiedział w programie "Horyzont" Jan Rokita. Zdaniem dr Sławomira Dębskiego, dla Pekinu i Delhi była to okazja, aby coś ugrać.

- Dla Putina najważniejszą rzeczą było uratowanie święta zakończenia wojny. To jest najważniejsze święto, które legitymizuje wszystkie roszczenia Putina i Rosjan. W związku z działaniami Rosji na Ukrainie święto w Moskwie stanęło pod znakiem zapytania. Dla Putina najważniejsze było uratować to święto i to mu się udało. Ściągnął do Moskwy przywódców państw BRICS - Chin i Indii - uważa Jan Rokita, komentator TVN24 Biznes i Świat.

Zdaniem Rokity było przemówienie bardzo łagodne, zupełnie nie w duchu jego wystąpień z ostatnich miesięcy. - W gruncie rzeczy nie nawiązał do wojny na Ukrainie, nie udowadniał swojej racji, co czynił zwykle w takich sytuacjach wcześniej - powiedział.

- Putin wykorzystał dzisiejsze obchody, aby poczynić wobec Zachodu przyjacielskie gesty. Nie można oprzeć się przekonaniu, że jest to w wynik poczucia słabości, a nie siły - zaznaczył Rokita.

Sławomir Dębski z Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia podkreślił, że nieobecność przywódców była wyraźna. Zwrócił uwagę, że w obchodach nie brali udziału Białorusini i Ukraińcy, którzy także należeli do Armii Czerwonej. W jego opinii Rosja przez ostatnie miesiące próbowała zmonopolizować zwycięstwo nad nazizmem. Teraz to się zmieniło.

- To było przemówienie łagodniejsze, krótsze niż zazwyczaj. W ostatnim czasie dyplomacja Rosji próbowała zatrzeć to wrażenie, że pomija się wkład zachodnich sojuszników w wygraniu wojny - powiedział Dębski.

Chiny i Indie chciały coś ugrać?

- Mam podejrzenie, że prezydentowi Rosji zależało na tym by w obchodach wzięli udział przywódcy Chin i Indii - to było dla niego alibi, że obchody mimo nieobecności Zachodu się udały. Znając politykę prowadzoną przez Pekin i Delhi, jestem przekonany, że przywódcy postawili swoje warunki ws. uczestnictwa. Jednym z warunków było to, że przemówienie nie będzie zbytnio agresywne. To jest źródło dzisiejszego zachowania Putina - stwierdził komentator TVN24 Biznes i Świat.

Z tą opinią zgodził się Sławomir Dębski. - Pojawiła się okazja do tego, żeby coś w zamian od Putina uzyskać. Na godziny przed paradą podpisano kolejne porozumienie o współpracy rosyjsko-chińskiej - wskazał.

- Dla nich (Chin i Indii - red.) taki gest jest mało kosztowny. Oni lubią pokazywać swoją niezależność wobec Zachodu - dodał Rokita.

Cały program "Horyzont"
Cały program "Horyzont"tvn24

Autor: kło / Źródło: tvn24