Ulicami stolicy Meksyku przeszły w sobotę tysiące członków rodzin zaginionych rok temu 43 studentów. Domagają się od władz przyspieszenia śledztwa w celu wyjaśnienia ich losów oraz pociągnięcia winnych do odpowiedzialności.
Demonstranci przeszli główną arterią miasta Meksyk - Paseo de la Reforma w kierunku historycznego placu Zocalo. Nieśli plakaty ze zdjęciami zaginionych; niektórzy pomalowali twarze na czerwono protestując w ten sposób nasilającej się fali przemocy w kraju.
Rodzice zaginionych kwestionują prawdziwość oficjalnej wersji rządu, według której policja w mieście Iguala, w stanie Guerrero, przekazała studentów gangowi kryminalistów, którzy ich zabili. Domagają się, aby śledztwo przekazano specjalnej grupie prokuratorów, którzy pracowaliby pod nadzorem międzynarodowym.
Fragmenty kości dwóch zaginionych
Prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto, wychodząc naprzeciw temu żądaniu, zapowiedział utworzenie specjalnego urzędu prokuratorskiego, który zajmie się wyjaśnieniem losów wszystkich zaginionych.
Dotychczas na wysypisku śmieci w mieście Iguala znaleziono zwęglone fragmenty kości zaledwie dwóch zaginionych, których zidentyfikowano na podstawie badań DNA.
Zdaniem niezależnych ekspertów, studenci zostali zamordowani bowiem przypadkowo wsiedli do autobusu przewożącego ładunek narkotyków a miejscowa policja nie uczyniła niczego, aby przyjść im z pomocą.
Według danych oficjalnych, w latach 2007-2015 w Meksyku zaginęło ponad 25 tys. osób. Niezidentyfikowane zwłoki, najczęściej ofiar walk gangów narkotykowych, są często znajdowane w zbiorowych grobach i innych miejscach. Jednak większość zaginionych znika bez śladu.
Autor: js/gry / Źródło: PAP