Uwaga wszystkich skupia się w ostatnich dniach na walkach o lotnisko w Doniecku. Obiekt ten ma jednak głównie znaczenie propagandowe. Dużo groźniejszy dla Ukrainy może być atak wroga na węzeł debalcewski. Analiza sytuacji na froncie w Donbasie.
W ciągu ostatniej doby doszło do 82 ostrzałów (w tym 42 tej nocy) pozycji sił ukraińskich i obiektów cywilnych na terenie kontrolowanym przez Kijów. Głównym punktem zapalnym pozostaje lotnisko w Doniecku, które w nocy było ostrzeliwane z moździerzy, artylerii i broni strzeleckiej. (CZYTAJ WIĘCEJ).
Siły rebeliancko-rosyjskie są też coraz aktywniejsze w rejonie Mariupola i na odcinku linii demarkacyjnej między Donieckiem a Morzem Azowskim. Spokojniej jest w rejonie Ługańska, ale rebelianci ściągają siły nad wschodnią flankę "przyczółka debalcewskiego", co może oznaczać przygotowanie do uderzenia na ten strategiczny obszar.
W świetle obecnych wydarzeń można uznać, że czystki przeprowadzane na początku stycznia w szeregach rebeliantów (likwidacja "Batmana", operacja przeciwko batalionowi Odessa) oznaczały przygotowanie do wznowienia działań wojennych.
Front Północny
To odcinek linii rozdzielającej strony konfliktu biegnący od granicy ukraińsko-rosyjskiej na wschodzie po tzw. przyczółek debalcewski na zachodzie. Przebiega na północ od Ługańska i Stachanowa.
W nocy rebelianci ostrzelali z wyrzutni rakietowych Grad miejscowości Niżne-Tiepłoje, Krymskoje i Sczastje (wszystkie obwód ługański) oraz Kamienkę, Riedkodub, Popasną (tutaj linia frontu skręca gwałtownie na południe) i przedmieścia Debalcewa.
Na posterunku sił ukraińskich w Kondraszewce koło Stanicy Ługańskiej ktoś podłożył ładunek wybuchowy. W wyniku wybuchu rannych zostało trzech żołnierzy. Jeden z nich jest w stanie ciężkim, stracił rękę i nogę. We wsi Roskosznyj na północ od Ługańska, na terenie kontrolowanym przez Ukraińców rebelianci wysadzili w powietrze most drogowy nad linią kolejową.
Szczególnie niepokojące z punktu widzenia sztabu ATO (operacji antyterrorystycznej) jest przesuwanie się znacznych sił przeciwnika w stronę "przyczółka debalcewskiego" - czyli obszaru wokół ważnego węzła komunikacyjnego leżącego na najkrótszej drodze między Ługańskiem a Donieckiem. Wysunięte siły ukraińskie od początku rozejmu są tutaj zagrożone atakiem z trzech stron: od południa, wschodu i zachodu. Tymczasem w ostatnich godzinach na lewej (wschodniej) flance "przyczółka debalcewskiego" pojawiła się rebeliancko-rosyjska grupa taktyczna w sile kompanii. W jej skład wchodzi 15 transporterów i trzy czołgi. Większość siły ludzkiej stanowią żołnierze rosyjscy z jednostek Południowego Okręgu Wojskowego. Grupa porusza się od Ługańska i Krasnodonu w stronę Stachanowa. Co gorsza, jest to tylko awangarda dużo większego zgrupowania (BTG, czyli grupy taktycznej w sile batalionu). Te doniesienia mogą oznaczać rychłe uderzenie na węzeł debalcewski. To jeden z trzech – obok lotniska donieckiego i rejonu Sczastja – strategicznych punktów, które rebelianci mogą chcieć zająć w ramach "zimowej ofensywy". (WIĘCEJ TUTAJ).
Front Zachodni
To odcinek linii rozdzielającej strony konfliktu biegnący od "przyczółka debalcewskiego" na północnym wschodzie po Oleniwkę i Dokuczajewsk na południe od Doniecka. Przebiega na północ i zachód od Gorłówki, przez przedmieścia Doniecka, po czym skręca na południe i ciągnie się wzdłuż północnego odcinka drogi H20 łączącej Donieck z Mariupolem.
Okopane w rejonie miejscowości Jasinowataja (na północ od Doniecka, koło Gorłówki) baterie artylerii ostrzeliwały w nocy ukraińskie pozycje. W nocy też ostrzelane zostały w Doniecku: dzielnice Pietrowska, Kijowska i Kujbyszewska. Ostrzeliwane są też miejscowości leżące za lotniskiem, na terenie kontrolowanym przez Ukraińców, głównie Pieski i Tonienkoje.
Najcięższe walki toczą się w rejonie lotniska donieckiego. Późnym wieczorem w piątek przedstawiciel administracji prezydenta poinformował pikietujących pod siedzibą Petra Poroszenki, że na lotnisku zginął jeden żołnierz, a 11 zostało rannych. Przyznał, że wysłano pomoc, ale z jej dostarczeniem jest problem. Zapewnił, że "cyborgi" mają dostatecznie dużo amunicji.
W Kijowie nasila się krytyka poczynań sztabu ws. lotniska. Wiadomo, że w pobliżu lotniska, tuż za linią demarkacyjną Ukraińcy zgrupowali dużą liczbę czołgów, samobieżnej artylerii i transporterów opancerzonych. Ale póki co, wspomagają "cyborgów" jedynie ogniem artylerii. Pytanie, czy Kijów nie rzuci jednak swoich sił na odsiecz lotnisku, gdyby jego utrata stała się faktycznie realna?
Należy spodziewać się kolejnych szturmów rebeliantów. Ponawiane ataki w ciągu ostatnich trzech dni nie przyniosły na razie pełnego sukcesu, ale jednak separatyści poczynili postępy w zajmowaniu obszaru lotniska. Zgrupowanie, które dotychczas atakowało obiekt, z ciężkimi stratami wycofało się w rejon Spartaka pod Donieckiem. Tutaj jest uzupełniane posiłkami przybyłymi z Gorłówki. Ale to nie wszystko. Obserwatorzy z OBWE odnotowali w piątek przemieszczanie się w rejonie Doniecka sprzętu wojskowego. Trzy nieoznakowane ciężarówki ciągnęły trzy haubice 122 mm na południu miasta. W rejonie Makijewki widziano dwa nieoznakowane czołgi T-80. W stronę Doniecka, przez Sniżne i Amwrosijewkę ciągną konwoje z zaopatrzeniem z Rosji.
W rejonie Oleniwki (na południe od Doniecka) dowództwo rebeliantów próbuje tymczasem "domknąć" linię frontu. Na tym odcinku w wyniku dezercji w ostatnich tygodniach naprzeciwko Ukraińców niemal zabrakło przeciwnika. Teraz gorączkowo przerzucane są tutaj z dzielnicy Pietrowskiej Doniecka oddziały rebeliantów, głównie Kozaków. Wszystko odbywa się pod osłoną ognia artylerii.
Front Południowy
Rejon Oleniwki jest ważny o tyle, że to punkt styku umownych Frontów Zachodniego i Południowego. Linia demarkacyjna odbija tu od drogi H20 na wschód i potem biegnie na południe, aż do Morza Azowskiego kilkanaście kilometrów na wschód od Mariupola. Na tym obszarze nasiliły się w ciągu ostatniej doby ofensywne działania rebeliantów. W piątkowe popołudnie cztery razy ostrzelali pozycje sił ATO w rejonie Nikołajewki, niedaleko Mariupola. Strzelano z moździerzy, artylerii przeciwpancernej, czterech żołnierzy ukraińskich zostało rannych. Do wymiany ognia doszło też w rejonie Pawłopola, miejscowości "granicznej", na północny wschód od Mariupola. Rebelianci ostrzelali z moździerzy wojsko ukraińskie w rejonie miejscowości Granitnoje w rejonie telmanowskim. To też na linii demarkacyjnej, na północ od Mariupola (stacjonuje tam pułk Azow). Dwóch żołnierzy ATO zostało rannych. W wyniku walk na wschód od Mariupola rannych zostało sześciu Ukraińców, jeden z nich zmarł w szpitalu. Do ciężkich starć dochodziło we wsi Nowosiełowka, gdzie stacjonuje batalion Chortyca. Rebelianci przegrupowują swoje oddziały z Pawłopola na południe, na Tałakowkę. Z kolei obserwatorzy OBWE zauważyli niedaleko Starobieszewa, że drogą na południe poruszał się konwój 21 ciężarówek Ural i Kamaz bez oznakowań. W czterech przewożono sprzęt łączności, pozostałe były kryte.
Początek wojny zimowej?
Nasilenie działań ofensywnych przez rebeliantów wspieranych przez wojsko rosyjskie nie jest – przynajmniej do końca stycznia – przygotowaniem do wznowienia regularnej wojny w Donbasie. Ani tym bardziej do agresji Rosji na Ukrainę. Słowa deputowanego Dumy Ilji Ponomariowa (jako jedyny głosował przeciwko aneksji Krymu), że Putin może wydać rozkaz marszu na Odessę, brzmią groźnie, ale mało realnie.
Wydarzenia ostatnich dni wskazują raczej na próbę osiągnięcia doraźnego celu, jakim jest wzmocnienie strategicznych pozycji rebelii poprzez zajęcie trzech punktów: lotniska w Doniecku (choć tu głównie chodzi o wzmocnienie własnego morale i osłabienie morale Ukraińców), przyczółka debalcewskiego wbijającego się klinem między doniecką i ługańską "republiki ludowe", rejonu Szczastja (elektrociepłownia i wyjście na północ, na Siewierodonieck).
W nadchodzącym tygodniu można oczekiwać kolejnych aktywnych działań rebeliantów. Ich scenariusz zapewne omawiano w piątek na Kremlu. Władimir Putin zwołał bowiem Radę Bezpieczeństwa. Omawiano na niej zaostrzenie sytuacji na południowym wschodzie Ukrainy i przygotowania do ewentualnego spotkania w "formacie normandzkim". Połączenie tych dwóch kwestii w oficjalnym komunikacie sugeruje, że ostatnia aktywność militarna w Donbasie może być tylko próbą wzmocnienia pozycji negocjacyjnej przed spotkaniem na szczycie w Astanie. Tyle że wciąż nie wiadomo, czy do takiego spotkania w ogóle dojdzie.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Vitaly V. Kuzmin/vitalykuzmin.net/CC BY SA-3.0