Radykalna lewacka grupa terrorystyczna "Czerwone Brygady" ostrzega Włochów. "Nadchodzi świt nowej rewolucji" - piszą domniemani działacze grupy w liście wysłanym gazecie "Il Giornale" i przestrzegają, że "otwierają sezon łowiecki" na polityków i dziennikarzy. Władze nie odniosły się do pogróżek. Nie wiadomo, czy autorami listu, drugiego w ostatnich dniach, rzeczywiście są terroryści.
To już drugi list podpisany "Czerwone Brygady", który w ostatnich dniach trafił do włoskich mediów. W czwartek terroryści mieli napisać list do agencji prasowej ANSA, w którym zaprzeczali, jakoby byli odpowiedzialni za weekendowy zamach w Brindisi, w którym zginęła 16-letnia dziewczyna.
W liście domniemani członkowie "Czerwony Brygad" stwierdzili, że za eksplozję bomby odpowiedzialne są "faszystowskie władze", które tym sposobem chcą "stłumić gniew mas przy pomocy strachu".
Ciężkie czasy we Włoszech
Kryzys ekonomiczny, w którym znajdują się Włochy, doprowadził do wzrostu niepokojów społecznych. W ostatnich miesiącach doszło do szeregu ataków na lokalne urzędy podatkowe, a na początku maja grupa anarchistyczna dokonała zamachu na dyrektora jednej z największych firm zajmujących się energetyką jądrową.
Między innymi w obliczu tych wydarzeń i zamachu w Brindisi, w środę prezydent Włoch Giorgio Napolitano przestrzegł, iż kraj może się pogrążyć w aktach przemocy, których doświadczył w latach 70-tych XX wieku. Wówczas mafia i "Czerwone Brygady" siały terror w całym kraju i regularnie dochodziło do zamachów.
"Czerwone Brygady" stały się najbardziej znane po porwaniu i zamordowaniu byłego ministra Aldo Moro w 1978 roku. Od lat 70-tych grupa kilka razy wznawiała działalność. W 2002 roku zamordowała doradcę rządowego Marco Biagiego.
W liście przesłanym "Il Giornale" "Czerwone Brygady" oznajmiły, że majowy zamach na dyrektora firmy energetycznej ponownie "otworzył sezon łowiecki" na polityków i "służących im dziennikarzy".
mk//bgr
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia