Szef MSZ Wielkiej Brytanii Jeremy Hunt potępił we wtorek wyrok skazujący na cztery lata pozbawienia wolności czeczeńskiego obrońcę praw człowieka Ojuba Titijewa. Uznał, że zarzuty wobec Czeczena były sfałszowane, a wyrok jest absurdalny.
"To okropny przykład tłumienia istotnych działań obrońców praw człowieka przez Rosję" - napisał Jeremy Hunt na Twitterze.
Dodał, że "sfabrykowane zarzuty i absurdalny wyrok wydany wobec Ojuba Titijewa mają na celu uciszenie jego pracy polegającej na rozliczaniu rosyjskich władz za łamanie praw człowieka w Czeczenii".
An awful example of Russia suppressing vital work of human rights defenders. Fabricated charges & absurd sentence imposed on Oyub Titiev @hrc_memorial are intended to silence his work in holding Russian govt to account for human rights abuses in Chechnya - they must #FreeTitiev https://t.co/cuDVJvtMO5
— Jeremy Hunt (@Jeremy_Hunt) March 19, 2019
Titijew nie przyznaje się do winy
W poniedziałek Sąd w Szali w rosyjskiej republice Czeczenii skazał Titijewa, działacza Stowarzyszenia Memoriał, na cztery lata kolonii karnej typu otwartego. Titijew był oskarżony o posiadanie narkotyków. Nie przyznał się do winy. Prokurator żądał kary czterech lat kolonii karnej zwykłego reżimu i wysokiej grzywny.
Adwokaci Titijewa zapowiedzieli apelację. Do czasu uprawomocnienia się wyroku działacz pozostanie w areszcie, w którym spędził już 15 miesięcy.
Obrończyni Marina Dubrowina powiedziała niezależnej "Nowej Gaziecie", że okres ten zostanie zaliczony na poczet kary. Oznacza to, że Titijew miałby spędzić w kolonii karnej dwa lata i dziewięć miesięcy, przy czym od razu po apelacji może zwrócić się o przedterminowe zwolnienie.
Zastrzeżenia co do przebiegu procesu
Titijew, który kierował oddziałem Stowarzyszenia Memoriał w Czeczenii, zapewniał podczas śledztwa i procesu, że zarzuty przeciwko niemu są nieprawdziwe. Według działacza narkotyki - zawiniętą w plastikową torebkę marihuanę - podrzucili do jego samochodu funkcjonariusze, którzy zatrzymali go 9 stycznia 2018 roku.
Przebieg śledztwa i procesu budził wiele zastrzeżeń - adwokaci wskazywali między innymi na konsekwentne odrzucanie przez sąd niemal wszystkich wniosków obrony. Titijew stał na czele czeczeńskiego oddziału Memoriału od 2009 roku. Jego adwokat Piotr Zaikin wiązał sprawę karną z udziałem Titijewa w konferencji obrońców praw człowieka w Pradze pod koniec 2018 roku, na której działacz mówił o tajnych więzieniach w Czeczenii. Według prawnika władze republiki wykorzystują takie więzienia do bezprawnego przetrzymywania swych krytyków.
Ataki na Memoriał
Po zatrzymaniu Titijewa w Czeczenii w sąsiednich republikach doszło do kilku incydentów wymierzonych w Memoriał. Biuro organizacji w Inguszetii zostało podpalone przez nieznanych sprawców. W Dagestanie podpalono samochód pracowników Memoriału. Później otrzymali oni wiadomości SMS i telefony z pogróżkami. Adwokaci Titijewa bezskutecznie zabiegali o przeniesienie procesu poza Czeczenię. W reakcji przywódca tej republiki Ramzan Kadyrow zażądał od obrońców praw człowieka, by zaprzestali ingerowania w przebieg procesu.
Kadyrow zapowiedział, że po zakończeniu procesu Titijewa osoby "nazywające się obrońcami praw człowieka" nie będą wpuszczane na terytorium Czeczenii.
Autor: akw//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Memorial Human Rights Center