"Triumfalny powrót armii jest dziś zwiastunem zwycięstwa"

Źródło:
Reuters

Po tygodniach walk z rebeliantami na północy kraju, w niedzielę armia Czadu ogłosiła zwycięstwo - donosi agencja Reutera. Na linii frontu tego konfliktu zginął niedawno prezydent Idriss Deby. Jego śmierć pogrążyła kraj w kryzysie politycznym.

W stolicy Czadu, N'Djamenie, tłumy rozradowanych ludzi wyległy w niedzielę na ulice, by powitać żołnierzy, powracających z linii frontu w kolumnie czołgów i pojazdów pancernych - relacjonuje agencja Reutera.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

- Triumfalny powrót armii do koszar jest dziś zwiastunem zakończenia operacji i zwycięstwa Czadu - powiedział dziennikarzom szef sztabu generalnego Abakar Abdelkerim Daoud. W bazie wojskowej, gdzie odbywała się konferencja prasowa, w tle widać było dziesiątki pojmanych rebeliantów siedzących na ziemi z rękami skutymi kajdanami, jak pisze Reuters, "wystawionych na pokaz dla prasy".

Choć władze Czadu ogłosiły zwycięstwo, innego zdania są jednak rebelianci z Frontu na rzecz Zmiany i Zgody w Czadzie (FACT), którzy twierdzą, że walki wciąż trwają. - Skomentujemy te doniesienia, kiedy będziemy mieć rzetelne i wiarygodne informacje - przekazał rzecznik grupy, Kingabe Ogouzeimi de Tapol.

Tymczasowe władze wojskowe Czadu już raz donosiły wcześniej, że pokonały rebeliantów, choć starcia trwały dalej.

Konflikt i niestabilność

Bojownicy FACT w lipcu przekroczyli granicę Czadu z Libią, by przeciwstawić się prezydentowi Ibrissowi Deby'emu, sprawującemu rządy od 30 lat. Deby zginął w kwietniu podczas wizyty na linii frontu, dzień po ogłoszeniu, że po raz szósty został wybrany na prezydenta. Głosowanie, które odbyło się 11 kwietnia, zostało zbojkotowane przez liderów opozycji. 68-letni prezydent Czadu doszedł do władzy w wyniku rebelii w 1990 roku i był jednym z najdłużej rządzących przywódców w Afryce.

Śmierć głowy państwa dodatkowo pogrążyła kraj w kryzysie.

Agencja Reutera zwraca uwagę, że konflikt i niestabilność polityczna w Czadzie są bacznie obserwowane przez Zachód, dla którego Czad - kluczowy kraj w Afryce Środkowej - od lat stanowi sojusznika w wojnie przeciwko islamskim bojownikom w regionie Sahelu.

Protesty przeciwko radzie wojskowej

W sobotę siły bezpieczeństwaprzy przy użyciu gazu łzwaiącego rozproszyły protest przeciwko sprawującej tymczasową władzę w Czadzie radzie wojskowej, kierowanej przez syna Deby'ego - Mahatmę Idrissa Itno. Rada przejęła władzę po śmierci prezydenta, obiecując organizację wyborów w ciągu 18 miesięcy.

Politycy opozycji i organizacje obywatelskie potępiły przejęcie władzy przez wojsko, uznając je za zamach stanu, i wezwali swoich zwolenników do wyjscia na ulice. W trakcie protestu 27 kwietnia zginęło pięć osób - przypomina Reuters.

Opozycja planowała zorganizować kolejny protest w niedzielę, ale został on odwołany ze strachu prze brutalnym stłumieniem demonstracji przez wojsko - powiedział agencji Reutera znany miejscowy działacz na rzecz praw człowieka Mahamat Nour Ibedou. Podjęto taką decyzję mimo, iż rada wojskowa wydała zgodę na protest.

Francja, której wojsko stacjonuje w Czadzie, i która od lat wspierała prezydenta Deby'ego, początkowo wyrażała poparcie dla rady wojskowej. Z czasem zaczęła jednak wzywać do utworzenia rządu jedności narodowej. Jak zwraca uwagę agencja Reutera, obrońcy praw człowieka oskarżały Paryż i inne państwa Zachodu o przymykanie oczu na represje politycze, jakich dopuszczał się za swoich rządów Deby - ich bliskich sojusznik w dziedzinie bezpieczeństwa.

Autorka/Autor:momo\mtom

Źródło: Reuters