Na kilka tygodni przed wyborami w 2020 r. Aimee Harris z Florydy ukradła, a następnie sprzedała pamiętnik i inne przedmioty należące do Ashley Biden przedstawicielom prawicowej grupy Project Veritas. We wtorek zapadł wyrok. 41-latka została skazana na miesiąc więzienia federalnego, trzy miesiące aresztu domowego, przepadek 20 tysięcy dolarów i trzy lata w zawieszeniu. Główna sędzia okręgowa stanu Manhattan Laura Taylor Swain nazwała czyn Harris "nikczemnym".
Kradzież była motywowana tym, "aby zarobić jak najwięcej pieniędzy"
Zastępca prokuratora USA Robert Sobelman mówił w sądzie, że Harris okazała "wzorcowy brak szacunku dla prawa i wymiaru sprawiedliwości", a kradzież była motywowana tym, "aby zarobić jak najwięcej pieniędzy" i "wyrządzić polityczną krzywdę prezydentowi Bidenowi", piszą amerykańskie media.
Sędzia Analisa Torres zwróciła uwagę, że Aimee Harris początkowo próbowała sprzedać przedmioty Ashley Biden z przeznaczeniem na kampanię ówczesnego prezydenta Donalda Trumpa. W sierpniu 2022 r. przyznała się do spisku z 60-letnim Robertem Kurlanderem, zawiązanego we wrześniu 2020 r. w celu kradzieży przedmiotów Ashley Biden z domu w Delray na Florydzie i przewiezienia ich przez granice stanu na sprzedaż.
Adwokat Aimee Harris, Anthony Cecutti, odmówił komentarza CNBC w tej sprawie, ale w sądzie powiedział, że jego klientka "nosi na sobie wstyd i piętno z powodu swoich czynów" - podała agencja Associated Press.
Pamiętnik zawierający "bardzo osobiste wpisy"
Z akt sądowych wynika, że Harris, która tymczasowo przebywała w rezydencji Delray po opuszczeniu jej przez Ashley Biden, odkryła pamiętnik zawierający "bardzo osobiste wpisy", a także cyfrową kartę pamięci, którą zostawiła córka prezydenta.
Z akt sądowych wynika, że prawicowa grupa Project Veritas zapłaciła później Aimee Harris i Robertowi Kurlanderowi po 20 tysięcy dolarów za te przedmioty. Kurlander, który również przyznał się do winy, ma w najbliższych miesiącach stanąć przed sądem.
Prokuratorzy twierdzą, że Project Veritas zapłacił Harris i Kurlanderowi za podróż do Nowego Jorku w celu przekazania grupie Project Veritas pamiętnika Ashley Biden. "Tam Harris rzekomo ujawniła, że ofiara miała też inne przedmioty w rezydencji na Florydzie, więc 'na prośbę Project Veritas' ona i Kurlander wrócili na Florydę, aby je pozyskać" - napisała sędzia Torres, cytując twierdzenia prokuratorów. W efekcie przedmiotem kradzieży stały się też książki, ubrania, bagaże i "wszystko, co wpadło (Harris) w ręce".
Rzekome wpisy pojawiły się w internecie
W listopadzie 2021 r. w związku z dochodzeniem karnym w sprawie kradzieży pamiętnika FBI przeszukało dom ówczesnego dyrektora generalnego Project Veritas, Jamesa O’Keefe i dwóch innych członków grupy. O’Keefe w oświadczeniu wydanym po przeszukaniach powiedział, że do jego organizacji zwróciły się osoby oferujące dziennik Ashley Biden, ale grupa zdecydowała się nie publikować jego zawartości, a później przekazała dziennik organom ścigania, gdyż prawnik Ashley Biden odmówił jego przyjęcia.
- Ostatecznie podjęliśmy decyzję etyczną, że ponieważ po części nie mogliśmy ustalić, czy pamiętnik jest prawdziwy i czy rzeczywiście należał do Ashley Biden, i czy treść miała potwierdzenie w faktach, zdecydowaliśmy się nie publikować dziennika ani żadnej jego części - powiedział wówczas O’Keefe. Mimo to rzekome wpisy pojawiły się później w internecie.
W lutym 2023 r. O’Keefe został usunięty ze stanowiska szefa Project Veritas.
Autorka/Autor: az
Źródło: CNBC, The New York Post