Clinton z dysydentami pierwszy raz


Po raz pierwszy od wybuchu antyprezydenckich demonstracji w Syrii w marcu sekretarz stanu USA Hillary Clinton spotka się we wtorek w Waszyngtonie z syryjskimi działaczami politycznymi na wygnaniu. Nie wszyscy antyprezydenccy działacze mają jednak tyle szczęścia.

Jeden z czołowych opozycjonistów Riad Seif został bowiem w poniedziałek zatrzymany na lotnisku w Damaszku, co uniemożliwiło mu wylot do Niemiec na leczenie nowotworu. Seif, który cierpi na raka prostaty, został zatrzymany na dwie godziny wraz ze swą żoną Niemką na kilka minut przed tym, jak miał wejść na pokład samolotu. Wypuszczono go już po odlocie maszyny.

60-letni opozycjonista jest zaciekłym krytykiem autokratycznego systemu politycznego w swoim kraju. W maju aresztowano go na 2 tygodnie za udział w prodemokratycznej demonstracji w Damaszku. Wcześniej odsiedział wyrok 8 lat jako więzień polityczny. Kilka dni temu oficjalnie zdjęto zakaz podróży, którym był objęty.

Spotkają się z Clinton - sygnał dla Asada

Seifa z pewnością na spotkaniu z Clinton zatem nie będzie. Ma ono być sygnałem ostrzegawczym dla syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, którego siły bezpieczeństwa w dalszym ciągu stosują brutalne represje wobec Syryjczyków. W dalszym ciągu używając siły, "prezydent Asad sam troszczy się o to, by odejść w przeszłość" - oceniła Clinton w oświadczeniu, dodając, że "o przyszłości zdecyduje naród syryjski".

W spotkaniu weźmie udział amerykański ambasador w Syrii Robert Ford. W zeszłym miesiącu przybył on do Hamy w geście solidarności z jej mieszkańcami, czym wywołał wściekłość syryjskiego reżimu.

Administracja prezydenta Baracka Obamy stała się przedmiotem krytyki ze strony organizacji broniących praw człowieka za brak zdecydowanych działań w sprawie Syrii. Waszyngton argumentuje, że po długim czasie nieutrzymywania stosunków dyplomatycznych z Damaszkiem nie ma realnego wpływu na tamtejszą sytuację, a przed podjęciem działań potrzeba zgodnego stanowiska społeczności międzynarodowej, szczególnie wśród państw arabskich.

Jak podali syryjscy obrońcy praw człowieka, od wybuchu antyprezydenckich demonstracji w połowie marca w Syrii zginęło co najmniej 1600 ludzi.

Źródło: PAP