36-letni Wasilij Aleksanian cierpi na AIDS, nowotwór węzłów chłonnych, zaćmę i gruźlicę. Mimo to od ponad dwóch lat nie mógł doprosić się od rosyjskiego sądu, by wypuścił go z więzienia, do którego trafił po politycznie sterowanym procesie właścicieli niepokornego wobec Kremla Jukosu.
Przedsiębiorcę zatrzymano w kwietniu 2006 roku w związku z wymierzoną w Jukos akcją prokuratury. Rok wcześniej za kratki trafił szef antykremlowskiego koncernu Michaił Chodorkowski i inny menedżer firmy Płaton Lebeidiew. Wolność straciła też Swietłana Bachmina, prawniczka Jukosu.
Aleksanian jest oskarżony o zagarnięcie mienia na kwotę 12 mld rubli (ok. 490 mln dolarów), pranie brudnych pieniędzy i uchylanie się od płacenia podatków. Nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
Śmiertelnie chory musi siedzieć
Jego los okazał się najbardziej tragiczny. Umieszczono go w areszcie Matrosskaja Tiszyna w Moskwie, gdzie w październiku 2006 roku lekarze stwierdzili u niego AIDS. Od tego czasu stan jego zdrowia stale się pogarszał.
Mimo to, chociaż jego adwokaci wielokrotnie wnioskowali o przeniesienie go ze szpitala więziennego do cywilnej kliniki, rosyjskie sądy pozostawały nieugięte. Ignorowały nawet fakt, że zgodnie z rosyjskim prawem, człowiek w tak złym stanie zdrowia nie może być trzymany w więzieniu.
Dopiero na początku lutego sąd zawiesił proces Aleksaniana, który otrzymał zgodę na przeniesienie ze szpitala więziennego na leczenie do specjalistycznej kliniki. Przy chorym ustanowiono strażników.
Strasburg nie pomógł
Aleksanian trzykrotnie skarżył się nawet do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Ten za każdym razem nakazywał natychmiastowe przeniesienie chorego do specjalistycznej kliniki, jednak rosyjskie władze ignorowały stanowisko Trybunału.
Wreszcie w poniedziałek sąd uznał, że śmiertelnie chory Aleksanian może opuścić więzienie za kaucją w wysokości prawie 2 milionów dolarów.
Źródło: Reuters, PAP, Gazeta Wyborcza