Chodorkowski: władze Rosji otworzyły puszkę Pandory. Ale sankcje wobec Moskwy są bezmyślne

Michaił Chodorkowski: uważam za duży błąd polityczny nakładanie sankcji na RosjęEPA

Były szef koncernu Jukos Michaił Chodorkowski, jako bezmyślne ocenił zachodnie sankcje nałożone na rosyjską gospodarkę, ponieważ w ich rezultacie - jego zdaniem - cierpią zwykli ludzie. Sens mają sankcje wymierzone w skorumpowanych urzędników - mówił w Parlamencie Europejskim.

Chodorkowski, który w 2005 roku został skazany na kolonię karną, a w grudniu 2013 roku ułaskawiony przez prezydenta Rosji Władimira Putina, był we wtorek gościem komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego.

Błąd?

W jego ocenie, sankcje powinny być uczciwe i rozumne. - Uważam za duży błąd polityczny nakładanie sankcji na Rosję jako kraj. Bezmyślne wydają mi się sankcje przeciwko gospodarce rosyjskiej jako takiej - powiedział europosłom Chodorkowski, który jest założycielem ruchu Otwarta Rosja. Jak przekonywał, z powodu sankcji cierpią zwykli obywatele. - Nie można rozdzielać narodu rosyjskiego od Europy, ale trzeba być twardym we wszystkim, co dotyczy tzw. sankcji punktowych. Są one wymierzone w skorumpowanych urzędników i ich partnerów biznesowych - podkreślił. Zdaniem Chodorkowskiego od UE można oczekiwać "uczciwości, zróżnicowanego podejścia i kompetencji". - Chodzi o realizm i rozumienie tego, że Rosja i Putin to nie są byty, które należy utożsamiać. Wcześniej czy później Putin odejdzie, a Rosja zostanie, i trzeba dla niej będzie znaleźć miejsce we wspólnej Europie - mówił europosłom.

Wymiana naukowa

Podkreślił, że nie można także zaniedbywać wymiany kulturalnej i naukowej, ponieważ te dziedziny zadecydują o przyszłości nowych pokoleń w Rosji. - Jeśli ktoś w jakikolwiek sposób dąży do ograniczeń w edukacji, nauce i kulturze, musi mieć świadomość tego, że związki pomiędzy Europą a Rosją powinny być zacieśniane i każdy powinien mieć możliwość uczestnictwa w tych stosunkach - zaznaczył. W ocenie Chodorkowskiego "system europejskiego bezpieczeństwa w chwili obecnej jest narażony na bardzo poważne zagrożenia". - Aneksja Krymu i jeszcze niezalegalizowana aneksja wschodnich terenów Ukrainy narusza ład jałtańsko-poczdamski. 70 lat po Jałcie można powiedzieć, że przeżywamy okres, który narusza stworzony wówczas porządek. Kraj, który był sygnatariuszem tego systemu nigdy dotąd w ciągu tych 70 lat nie kwestionował otwarcie, czy nie naruszał tych zasad powojennego konsensusu - ocenił Chodorkowski. - Władze Rosji po raz kolejny otworzyły puszkę Pandory. Wypuściły z tej puszki upiory, które już wielokrotnie pustoszyły kontynent europejski - dodał.

Rozgrywka Kremla

W jego ocenie Kreml z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie "rozgrywać" Europę w miarę swoich sił i potencjału. Chodorkowski ocenił, że na samym Kremlu i w jego otoczeniu jest wiele osób, które chciałyby rozbudować dominację Rosji nad Europą. - Na Kremlu mają nadzieję, że sytuacja w Unii Europejskiej, taka jak np. wyjście Wielkiej Brytanii z UE, czy też wypowiedzenie przez któryś z krajów układu Schengen, doprowadzi do osłabienia UE - powiedział. W jego opinii kryzys ukraiński nie jest konfliktem tylko lokalnym. - Trudno nie dostrzegać tego, że agresja wobec Ukrainy zmusza Europę do adekwatnych starań o kompromisowe rozwiązanie sytuacji. Alternatywą dla kompromisu jest wojna światowa i to jest oczywistość, od której trudno uciec - oświadczył Chodorkowski.

Zachodnie sankcje

Sankcje wprowadzone przeciwko Rosji przez UE i USA z powodu jej agresji przeciwko Ukrainie obejmują m.in. ograniczenie dostępu do rynków kapitałowych rosyjskim bankom i firmom państwowym z sektora naftowego i zbrojeniowego, zakaz eksportu broni, dostarczania zaawansowanych technologii i usług dla sektora naftowego oraz zakaz eksportu niektórych przedmiotów podwójnego zastosowania dla odbiorców wojskowych. W odpowiedzi na te restrykcje Rosja wprowadziła kontrsankcje. Zakazała importu owoców, warzyw, mięsa, drobiu, ryb, mleka i nabiału ze Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, Australii, Kanady i Norwegii.

Autor: msz/kwoj / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: EPA