Władze Chin badają miliony mieszkańców, zamykają szkoły i ograniczają możliwość przemieszczania się. Kroki te zostały podjęte w związku z wykryciem nowych zakażeń koronawirusem w Szanghaju, Tiencinie i mieście Manzhouli przy granicy z Rosją i Mongolią.
W Chinach kontynentalnych największa fala zakażeń minęła w marcu, ale od tamtej pory w kraju pojawiały się małe ogniska choroby. Według komentatorów nowe lokalne infekcje świadczą o tym, że nawrót pandemii wciąż jest możliwy.
Nowych infekcji jest w Chinach znacznie mniej, niż wykrywa się codziennie w państwach europejskich, władze jednak stanowczo na nie reagują, by nie dopuścić do nawrotu pandemii zimą. Wielu ekspertów ocenia, że chłód może sprzyjać rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Wstrzymana praca lotniska
Państwowa komisja zdrowia zgłosiła w poniedziałek dwa nowe lokalne przypadki koronawirusa w Szanghaju, wykryte w ciągu ostatniej doby. Łącznie od piątku zdiagnozowano w tym mieście siedem zakażeń, wiązanych z pracownikami tamtejszego portu lotniczego.
Po wykryciu w sobotę dwóch lokalnych przypadków COVID-19 w Manzhouli wstrzymano pracę miejscowego lotniska i ruch pociągów. Władze zarządziły badania wszystkich 300 tysięcy mieszkańców, zamknięto szkoły, przedszkola i inne placówki edukacyjne, a osiedle, na którym mieszkają zakażeni, poddano kwarantannie.
Masowe testy przesiewowe prowadzone są również w jednej z dzielnic Tiencinu, gdzie wykryto w ostatnich dniach łącznie 10 nowych infekcji lokalnych. Do poniedziałku przebadano już ponad 2,2 mln mieszkańców dzielnicy Binhai – przekazały miejscowe władze.
Od początku pandemii w Chinach kontynentalnych zgłoszono 86 442 zakażenia SARS-CoV-2. Oficjalny bilans zgonów nie zmienia się od miesięcy i wynosi 4634 – wynika z poniedziałkowego sprawozdania państwowej komisji zdrowia.
Źródło: PAP