Siniaki, kilkanaście porażeń paralizatorem. Więzień nie żyje, policja publikuje nagranie


Policja z Chicago opublikowała nagranie, na którym widać umierającego Afroamerykanina Philipa Colemana, który wcześniej został porażony paralizatorem. Na nagraniu można zobaczyć także, jak policja korytarzem wlecze go skutego kajdankami.

38-letni Philip Coleman zmarł w celi w grudniu 2012 roku w wyniku złej reakcji na leki przeciwpsychotyczne, ale sekcja zwłok wykazała także poważne obrażenia zewnętrzne, w tym ponad 50 siniaków i otarć ciała od głowy aż po czubki palców.

Wideo z celi, pozew przeciwko miastu

Telewizja CBS dotarła do nagrania z celi Colemana. Widać na nim mężczyznę śpiącego w celi. Po chwili wchodzi do niego sześciu oficerów, budzą go. Coleman wstaje, a po chwili pada na ziemię. Jeden z policjantów używa paralizatora, a inny skuwa więźniowi ręce. Wcześniej policjanci tłumaczyli, że użyli tej broni, kiedy zatrzymany stał się agresywny. Widok z innej kamery pokazuje, jak mężczyzna, który najprawdopodobniej jest nieprzytomny, jest ciągnięty korytarzem przez funkcjonariuszy. Część strażników śmieje się z tego.

Śledczy ustalili, że funkcjonariusze siedmiokrotnie użyli paralizatora wobec Colemana. Z informacji telewizji CBS wynika, że mężczyznę porażono aż 16-krotnie.

Pozew przeciwko miastu

Rodzina Colemana złożyła pozew przeciwko miastu, twierdząc, że policja znęcała się nad niestabilnym emocjonalnie człowiekiem. To najbliżsi Colemana wezwali policję w 2012 roku, kiedy mężczyzna zaczął się dziwnie zachowywać. Rodzina utrzymuje, że 38-latek powinien był jednak wówczas trafić do szpitala, a nie do celi.

Choć zaraz po jego śmierci wewnętrzna kontrola w policji stwierdziła, że funkcjonariusze nie złamali prawa, to teraz - jak podaje CBS - komendant ponownie wszczął dochodzenie ws. postępowania swoich podwładnych.

Traktowanie "nie do zaakceptowania"

Wideo zostało opublikowane równocześnie z oświadczeniem burmistrza Chicago Rahma Emanuela, który oświadczył, że traktowanie Colemana było nie do zaakceptowania.

"Nie uważam, aby sposób, w jaki potraktowano pana Colemana, był dopuszczalny" - napisał w oświadczeniu Emanuel. "Pomimo tego, że lekarz medycyny sądowej orzekł, że pan Coleman zmarł w wyniku leczenia, które otrzymał w szpitalu, to nie usprawiedliwia tego, jak był traktowany w areszcie. Coś tutaj jest złego: zarówno w działaniach funkcjonariuszy, którzy wyciągają pana Colemana, jak i w polityce całego departamentu" - dodał.

Autor: pk\mtom / Źródło: CBS