Duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei ogłosił w środę na swojej stronie internetowej, że jego kraj nie będzie negocjował ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie irańskiego programu nuklearnego. Jak dodał, "negocjacje nie przynoszą korzyści i szkodzą".
Chamenei, do którego należy ostatnie słowo w sprawach państwowych, na swojej stronie napisał: "Postanowiliśmy już wcześniej, że nie będziemy negocjować z Ameryką, ponieważ negocjacje nie przynoszą korzyści i szkodzą".
Duchowo-polityczny przywódca Iranu w ten sposób potwierdził to, co powiedział już dwa tygodnie temu. Wówczas oświadczył, że nie będzie żadnej wojny z USA, ale Iran nie będzie również negocjował ze Stanami Zjednoczonymi kwestii umowy nuklearnej. - Ani my, ani oni nie dążymy do wojny. Oni wiedzą, że nie leżałaby ona w ich interesie - mówił wtedy Chamenei.
Agencje podkreślają, że środowa wypowiedź Chameneia w dużym stopniu zaprzecza temu, co wcześniej powiedział prezydent Iranu Hasan Rowhani, który zasygnalizował, że rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi byłyby możliwe, jeśli Waszyngton zniesie sankcje i będzie respektował zobowiązania przewidziane w umowie nuklearnej z 2015 roku.
Rowhani zareagował w ten sposób na słowa prezydenta USA Donalda Trumpa, który w poniedziałek powiedział, że umowa z Iranem w sprawie programu nuklearnego tego kraju jest możliwa do wyobrażenia. - Naprawdę wierzę, że będzie chciał zawrzeć umowę, i sądzę, że to mądre z ich strony, i sądzę, że może tak się stać - mówił Trump.
Napięcia amerykańsko-irańskie
W zeszłym roku USA wypowiedziały umowę nuklearną zawartą w 2015 roku przez światowe mocarstwa z Iranem i od tego czasu wzmagają presję gospodarczą na ten kraj, aby wymóc na władzach w Teheranie rezygnację z programu nuklearnego oraz z podsycania konfliktów w regionie.
Napięcie między USA a Iranem zwiększyło się w ostatnich tygodniach, gdy Waszyngton najpierw ogłosił wysłanie w region Bliskiego Wschodu grupy uderzeniowej okrętów wojennych i eskadry bombowców, a następnie wzmocnienie stacjonujących tam sił amerykańskich o 1500 żołnierzy.
Autor: tmw//now / Źródło: PAP