- Żołnierze ukraińscy musieli odpowiadać ogniem, by nie dać się pozabijać. Jeśli chcieli się wycofać z tego rejonu, musieli się zabezpieczyć poprzez stworzenie bezpiecznego korytarza. Strona separatystów uznała, że w tym układzie (porozumieniu z Minska - red.) była mowa o przerwaniu ognia na linii frontu. A oni uważali, że to nie jest linia frontu, a kocioł bądź worek. To był węzeł gordyjski - tak walki w Debalcewem skomentował w "Faktach po Faktach" gen. Mieczysław Bieniek.
- Cel strategiczny został przez Rosję osiągnięty: włączenie Krymu do Federacji, zdestabilizowanie Ukrainy. Cel operacyjny, czyli połączenie korytarza kolejowego z Donieckiem i otwarcie tego korytarza do eksportu towaru węgla do Rosji został osiągnięty. Teraz mamy cele taktyczne, a więc kolejne zdobywanie strategicznych punktów, które stanowiłyby o połączeniu samozwańczych republik donieckich i ługańskich - mówił gen. Bieniek.
"Prawdziwy cel Rosjan to zmiana władzy w Kijowie"
Podobnego zdania był profesor Tadeusz Iwiński z SLD, który ocenił, że "Rosjanie osiągnęli swoje cele". - Z których ostatecznym celem było to, żeby Ukraina nie mogła w najbliższym czasie wstąpić ani do Unii, ani do NATO. Nikt nie przyjmie państwa, które jest zdestabilizowane - zaznaczył.
Dodał, że "niewielkie Debalcewe ma strategiczne położenie". - Umożliwia połączenie obwodu donieckiego z obwodem ługańskim - podkreślił.
- Prawdziwy cel Rosjan to zmiana władzy w Kijowie. Rosjanie jej nie akceptują, chcą zmusić do jej zmiany poprzez wojnę hybrydową, którą będą co 3-4 miesiące odnawiali - zauważył natomiast Paweł Kowal z Polski Razem.
Rosyjskie i ukraińskie media utrzymują, że oddziałami rebeliantów w walce o Debalcewe dowodził m.in. generał Aleksandr Lencow, zastępca dowódcy sił lądowych Rosji. Został uwieczniony na wideo, rozpowszechnionym przez rebeliantów i mającym potwierdzić, że wielu żołnierzy ukraińskich broniących Debalcewego trafiło do ich niewoli. Generał Bieniek zapytany o to, czy możliwe jest, aby operacją w dowodził Lencow, odparł, że "nie wierzy, że był to aż tak wysoki przedstawiciel". - Ale na pewno był to jeden z wysoko wykwalifikowanych oficerów. Operacja ta była synchronizowana, dowodzona, właściwie przeprowadzona. Liderzy samozwańczych grup albo zostali wyeliminowani, albo podporządkowali się całkowicie dowodzeniu wojskowemu - ocenił.
- Porozumienia z Mińska naprawdę nazywają się kapitulacja - wtrącił Kowal.
Iwiński zauważył natomiast, że walki w Debalcewem nie oznaczają, że "porozumienie z Mińska jest martwe". - Mamy do czynienia z nieprzestrzeganiem punktu pierwszego, ale wierzę w punkt drugi - wycofywanie ciężkiej broni - zaznaczył.
Wizyta Orbana w Polsce
Goście programu odnieśli się także do planowanej na czwartek wizyty premiera Węgier w Polsce.Victor Orban przyjeżdża do naszego kraju dwa dni po tym, jak gościł u siebie prezydenta Rosji. Polityka Orbana jest krytycznie oceniana przez Zachód i część Węgrów, którzy kilkakrotnie protestowali przeciwko zacieśnianiu kontaktów między Budapesztem a Moskwą, w tym przeciw pożyczce w wysokości 10 mld euro udzielonej przez Rosję na budowę elektrowni atomowej w węgierskim Paks.
- Polityka Orbana jest wbrew polskim interesom narodowym i powinien to od nas usłyszeć - stwierdził Kowal.
Iwiński ocenił natomiast, że jest to szansa, aby "usłyszeć ocenę tego, co mówi Putin". - Polscy politycy są pozbawieni - bo sami się pozbawili - możliwości bezpośrednich rozmów z czołowymi politykami rosyjskimi. Czy wyobrażamy sobie dzisiaj spotkanie ministra Schetyny z ministrem Ławrowem? - zastanawiał się.
Autor: eos/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24