Premier Wielkiej Brytanii David Cameron odwołał parlament z wakacji w związku z sytuacją w Syrii. Podkreślił jednocześnie, że akcja militarna w Syrii nie może być angażowaniem się w wojnę na Bliskim Wschodzie.
David Cameron w poniedziałek nadzwyczajnie skrócił swój urlop i wrócił do Londynu z uwagi na sytuację w Syrii. We wtorek ogłosił, że zdecydował się zwołać dodatkową sesję parlamentu w celu przedyskutowania reakcji Wielkiej Brytanii na kryzys. Posiedzenie ma odbyć się w czwartek.
Deputowani mają zająć się planowaną przez Zachód odpowiedzią na użycie przez reżim Baszara el-Asada broni chemicznej.
- Jakakolwiek interwencja w Syrii musi być ściśle określona, nie może to być angażowaniem się w wojnę na Bliskim Wschodzie. Świat nie powinien jednak stać bezczynnie, gdy używa się broni chemicznej - powiedział we wtorek Cameron.
"Świat nie może na to bezczynnie patrzyć"
Cameron ostrzegł, że akcja militarna w Syrii nie może pociągnąć za sobą zaangażowania w rozległy konflikt. Nie może też oznaczać "zmiany naszego stanowiska wobec Syrii" - powiedział premier dziennikarzom, wyjaśniając, że konieczne jest jednak podjęcie kroków przeciw Damaszkowi ze względu na użycie gazów bojowych w Syrii. - To jest złe i świat nie może na to bezczynnie patrzyć - podkreślił premier. Nie podjęto jednak jeszcze decyzji na temat tego, jaka ma być reakcja wobec Damaszku po domniemanym ataku chemicznym sił rządowych na powstańców - dodał Cameron.
Turcja też ostro o Syrii
Podobnie ostry w ocenie wykorzystania broni chemicznej w walkach jest przedstawiciel tureckiej dyplomacji. Ahmet Davutoglu oznajmił, iż była to "zbrodnia przeciw ludzkości". - To nie może pozostać bez odpowiedzi. Należy zrobić to co konieczne. Dzisiaj społeczność międzynarodowa stanęła w obliczu testu - stwierdził Turek. Wielka Brytania i Turcja należą do państw opowiadających się po stronie syryjskiej rebelii. Ankara już wielokrotnie wzywała do zdecydowanych rozwiązań odnośnie syryjskiej wojny domowej, sugerując przy tym opcje siłową. Wielka Brytania nie posunęła się tak daleko, ale Cameron już wcześniej oficjalnie mówił, iż według jego rządu to reżim Baszara el-Asada jest odpowiedzialny za używanie broni chemicznej w walkach.
W poniedziałek brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague ostrzegł, że nawet bez jednomyślnego poparcia RB ONZ możliwa będzie odpowiedź na atak chemiczny. - Cokolwiek uczynimy, będzie to w zgodzie z prawem międzynarodowym - zapewnił.
Autor: mk/jk / Źródło: Reuters