Cały naród popiera juntę


Cyklon Nargis, który dwa tygodnie temu spustoszył Birmę, ani trochę nie zmienił poparcia obywateli dla rządzącej krajem wojskowej junty. Tak przynajmniej władze interpretują oficjalne wyniki referendum konstytucyjnego, które cementuje rządy generałów.

Jak podała państwowa telewizja, za nową ustawą zasadniczą opowiedziało się w referendum z 10 maja dokładnie 92,4 proc. głosujących. Szansę poparcia junty mają jeszcze mieszkańcy delty Irawadi i w największym mieście kraju - Rangunie, w których głosowanie przesunięto na 24 maja ze względu na skutki cyklonu Nargis - żywioł, który według oficjalnych danych zabił ponad 38 tys. ludzi.

Nowa konstytucja przygotowana przez wojskowych daje im decydujący wpływ na losy kraju. Mimo, że na pierwszy rzut oka proponuje demokratyzację, np. poprzez wielopartyjne wybory powszechne w 2010 r. Tyle, że w tej samej konstytucji zapisana jest gwarancja 25 procent miejsc w parlamencie dla wojskowych.

Konstytucja nie dla opozycji

W połączeniu z artykułami dotyczącymi liczby deputowanych potrzebnych np. do zmiany konstytucji jest jasne, że bez udziału generałów przeprowadzenie żadnych zmian w kraju nie jest możliwe.

Przepisy nowej konstytucji, ostro krytykowane przez organizacje praw człowieka i ugrupowania antyrządowe, nie pozwalają także na pełnienie jakichkolwiek urzędów publicznych przez przywódczynię opozycji birmańskiej, laureatkę pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi.

Źródło: PAP, lex.pl