Trzy dziewczynki, które zostały najciężej ranne w wypadku autokaru w Szwajcarii, najprawdopodobniej wrócą do zdrowia. - Zagrożenie życia minęło - mówią lekarze, chociaż wcześniej stan młodych Belgijek był krytyczny.
W tragicznym wypadku belgijskiego autokaru w Szwajcarii, do którego doszło 13 marca, zginęło 22 dzieci i sześcioro dorosłych. 24 dzieci trafiło do szpitali. Większość opuściła placówki i wróciła do domów. We wtorek część po raz pierwszy od wypadku poszła do szkoły.
Najciężej ranne były trzy Belgijki, których stan opisywano jako krytyczny. Z uwagi na obrażenia, jakich doznały, musiały zostać w szwajcarskim szpitalu i nie mogły zostać przetransportowane do Belgii. We wtorek służby szpitala, w którym przebywają, poinformowały, że wszystkie trzy czują się lepiej, a ich życie nie jest już zagrożone. Wybudziły się ze śpiączki, są przytomne i niebawem zapewne wrócą do rodzinnego kraju.
- Ich stan się zdecydowanie poprawił - zapewniają lekarze w komunikacie. Dzieci czeka jednak długa rehabilitacja.
Dwie z dziewczynek doznały urazów głowy i licznych złamań. Trzecia ma uszkodzony rdzeń kręgowy, ale porusza placami u rąk i stóp, co daje nadzieję, że wróci do zdrowia.
Pierwszy pogrzeb ofiary wypadku
We wtorek odbył się również pierwszy pogrzeb ofiary wypadku. W Lommel pochowano nauczycielkę z miejscowej szkoły. W środę w mieście odbędzie się ceremonia uczczenia 17 ofiar, które pochodziły z Lommel. Na uroczystościach mają pojawić się król i królowa Belgii oraz holenderski następca tronu wraz z małżonką. Lommel leży tuż przy granicy z Holandią. W wypadku zginęło 6 osób z tego kraju.
Na czwartek zaplanowano natomiast ceremonię w Heverlee, drugiej miejscowości, której mieszkańcy zginęli w wypadku. To dziewięć osób: siedmioro dzieci i dwoje dorosłych. Dwie pozostałe ofiary wypadku to kierowcy.
Źródło: lematin.ch, Reuters