- To nie miało być tak, ale skończyło się wojną o ropę - pisze w raporcie na temat wojny w Libii prestiżowy amerykański instytut badawczy Jamestown Foundation. Walka między Muammarem Kaddafim a opozycją obraca się obecnie wokół kwestii związanych z surowcami. Włochy planują w maju spotkanie międzynarodowe, które ma wypracować sposoby sprzedaży ropy przez rebeliantów.
O konferencji zaplanowanej na początek przyszłego miesiąca poinformował szef MSZ Włoch, Franco Frattini. Uczestnicy spotkania mają się zająć problemem eksportu ropy przez opozycjonistów na światowe rynki. Chwilę przed oświadczeniem o planowanej konferencji, Włoch spotkał się z szefem władz rebelii, Mustafą Abdel Dżalilem.
Libijczyk wyraził swoją wdzięczność krajom, które jako jedyne oficjalnie uznały opozycję za legalne władze Libii. Zapewnił też, że będą one lepiej traktowane przez rebelię. - W przyszłych kontaktach będziemy preferować Francję, Włochy i Katar - zapewnił Dżalil. Opozycjonista oświadczył również, że w wojnie zginęło już 10 tysięcy ludzi, a około 50 tysięcy zostało rannych.
A miało być tak szczytnie
Im dłużej trwa wojna w Libii, tym bardziej nieuchronnie będzie się przeistaczać w kolejny konflikt o ropę, twierdzą analitycy Jamestown Foundation. Według Amerykanów, po dwóch miesiącach walk, wyraźnie widać, że zarówno wewnętrzni gracze w Libii, jak i państwa zewnętrzne zaangażowały się w walkę o surowce.
Libijska opozycja po początkowych sukcesach znalazła się w ciężkiej sytuacji. Brakuje jej funduszy, uzbrojenia i skutecznego przywództwa, aby pokonać siły reżimu Kaddafiego. Zachodni analitycy ostrzegają, że przy obecnej równowadze sił, wojna może przeciągnąć się, ale skończy się wygraną wojsk reżimu.
Zdaniem Jamestown Foundation, jedynym argumentem, który może przechylić szalę zwycięstwa w konflikcie, jest wykorzystanie potencjalnych dochodów z sprzedaży surowców.
Wojna o ropę
Obecnie rebelianci kontrolują częściowo największe złoża ropy i gazu w Libii w Zatoce Syrty. Nie są jednak w stanie eksportować surowców na większą skalę, ponieważ siły Kaddafiego kontrolują porty w Ras al-Nuf i Bredze. Rebelianci utrzymują tylko port naftowy pod Adżdabiją. Dowódcy reżimu, zdając sobie sprawę z kluczowej roli ropy, przeprowadzili kilka ataków na instalacje wydobywcze na pustyni, czasowo paraliżując ich prace.
Według Jamestown Foundation, opozycja stara się uzyskać od ONZ warunkowe uchylenie sankcji na eksport ropy z Libii. Miało by to dotyczyć jedynie rebeliantów. Amerykańscy analitycy spekulują jednak, że opozycja nie będzie w stanie samodzielnie zapewnić bezpieczeństwa instalacji wydobywczych. Miałoby być do tego niezbędne NATO, które jednak nie ma zamiaru wysyłać do Libii wojsk lądowych.
Źródło: Jamestown Foundation, Reuters, tvn24.pl