- Obudził mnie krzyk ludzi - wspomina brytyjska studentka, która została ranna w niedzielnym wypadku autokaru w Hiszpanii. - Dwie godziny zajęło wszystkim opuszczenie autobusu. Ludzie, którzy się zakleszczyli, zmarli - dodała.
19-letnia Tallulah Lyons ze Swindon w rozmowie telefonicznej z dziennikiem "Guardian" opowiedziała o przerażających chwilach tuż po wypadku. Ona sama jest teraz w szpitalu. Ma pęknięte trzy kręgi szyjne i żebra.
Moje myśli są teraz przy ofiarach. Jestem całkowicie wdzięczna, że przeżyłam i jestem w stanie, który umożliwia mi całkowite wyzdrowienie Tallulah Lyons
Lyons powiedziała, że siedziała w przedniej części autobusu i spała, kiedy autokar ok. 6 rano w niedzielę rozbił się niedaleko miasta Amposta. - Obudził mnie krzyk ludzi. Myślałam wtedy, że uderzył w nas samochód, ale nie jestem pewna, bo niewiele pamiętam - powiedziała. Dodała, że była jedną z pierwszych osób, które opuściły przewrócony autokar.
- To było przerażające, bo nikt tak naprawdę nie wiedział, co się stało. Było całkowicie ciemno. Na szczęście szybko przyjechały służby ratunkowe - wspominała Lyons.
19-latka wyjaśniła, że usiłowała szybko uciec z dala od autobusu, bo bała się, że może wybuchnąć.
Lyons studiuje literaturę angielską na Uniwersytecie Southampton, w Hiszpanii na wymianie studenckiej miała być do czerwca. Jednak - jak powiedziała w rozmowie z "Guardianem" - woli wrócić do domu.
- Moje myśli są teraz przy ofiarach. Jestem całkowicie wdzięczna, że przeżyłam i jestem w stanie, który umożliwia mi całkowite wyzdrowienie - powiedziała Lyons.
Zginęło 13 studentek
Dwa dni żałoby narodowej wprowadził rząd Katalonii po wypadku autokaru ze studentami, do którego doszło w niedzielę. W południe przed Uniwersytetem w Barcelonie zorganizowano minutę ciszy ku pamięci ofiar.
Wśród trzynastu studentek, które zginęły w niedzielę w wypadku autokaru na autostradzie łączącej Walencję z Barceloną w Hiszpanii, było siedem Włoszek, dwie Niemki, Rumunka, Francuzka, Austriaczka i Uzbeczka - podały w poniedziałek władze Katalonii.
Ofiary były w wieku 19-25 lat - oznajmił w wypowiedzi dla Radio Catalunya dyrektor departamentu spraw wewnętrznych Katalonii Jordi Jane.
Ranny polski student
W wypadku autokaru, którym podróżowało 56 zagranicznych studentów uczestniczących w unijnym programie wymiany Erasmus, rannych zostało 29 osób; 23 wciąż pozostają w szpitalu - podała w poniedziałek agencja EFE.
Wśród rannych był jeden polski obywatel, został już wypisany ze szpitala - poinformował w poniedziałek dyrektor biura prasowego MSZ Rafał Sobczak. W niedzielę polski konsul w szpitalu rozmawiał z naszym rodakiem, był też w kontakcie z rodziną rannego, który ma złamaną rękę.
"Błąd ludzki"?
Do wypadku doszło na autostradzie AP7, biegnącej wzdłuż wschodniego wybrzeża Hiszpanii, niedaleko Freginals, około 150 km na południe od Barcelony, stolicy Katalonii. Studenci wracali z Walencji, gdzie odbywało się tradycyjne święto ognia (Fallas de Valencia), znane m.in. z pokazów fajerwerków.
Wśród pasażerów autokaru byli studenci z Polski, Peru, Bułgarii, Irlandii, Autonomii Palestyńskiej, Japonii, Ukrainy, Czech, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii, Włoch, Węgier, Niemiec, Szwecji, Norwegii i Szwajcarii.
Choć na razie nie wiadomo, co było przyczyną wypadku, Jane zakładał, że "był to ludzki błąd". - Kierowca uderzył w barierę po prawej stronie jezdni i skręcił w lewo tak gwałtownie, że autokar znalazł się na drugim pasie autostrady - wyjaśnił. Następnie autokar uderzył w pojazd nadjeżdżający z naprzeciwka; dwóch pasażerów tego pojazdu zostało rannych - sprecyzował. Przeprowadzone testy medyczne wykazały, że kierowca autokaru nie był pod wpływem alkoholu bądź narkotyków.
Autor: pk\mtom / Źródło: reuters, pap