Bułgarzy odrzucą rosyjski atom?

 
Do realizacji kontraktu nie dojdzie?TVN24

W sprawach energetycznych Bułgaria była do tej pory wiernym partnerem Rosji. Po zmianie ekipy rządzącej może to się jednak zmienić, przynajmniej w części. Sygnał do takich przypuszczeń dał wicepremier i minister finansów Symeon Diankow.

Na spotkaniu z biznesmenami w mieście Smolan, na południu Bułgarii, wicepremier powiedział, że większości dużych projektów z udziałem rosyjskim nie towarzyszyły ani głębokie ekonomiczne analizy, ani dyskusje społeczne.

- Jak powie Moskwa - tak

Jeżeli dokonamy ekspertyzy ekonomicznej, to okaże się, że nie potrzebujemy drugiej elektrowni atomowej Symeon Dinkow

W swojej krytyce Smolan skupił się na elektrowni atomowej, która ma powstać w Belene nad Dunajem. Przetarg na jej budowę, o wartości 3,9 mld euro, wygrał w 2006 roku rosyjski Atomstrojeksport. Realizacja budowy opóźnia się o półtora roku.

Obecnie ocenia się, że inwestycja pochłonie ok. 6 mld euro - według ocen rosyjskich, lub 10 mld - według bułgarskich.

Elektrownia niepotrzebna?

- Jeżeli dokonamy ekspertyzy ekonomicznej, to okaże się, że nie potrzebujemy drugiej elektrowni atomowej - powiedział Diankow i dodał, że państwo w ogóle nie powinno się angażować w ten projekt, gwarantując kredyt lub zaciągając pożyczkę na jego realizację.

Według wicepremiera prognozy, że produkowany przez przyszłą elektrownię prąd będzie eksportowany i przyniesie zyski są błędne, ponieważ wcześniej wejdą do eksploatacji dwa nowe rumuńskie reaktory atomowe.

Pokryją one regionalny deficyt energii, który powstał po zamknięciu dwóch starszych bułgarskich reaktorów atomowych w końcu 2006 roku.

Decyzja w listopadzie

Diankow należy w nowym rządzie bułgarskim do grupy przeciwników budowy drugiej elektrowni atomowej w kraju. Uważa on, że na inwestycji tej zyska przede wszystkim Rosja. Definitywne stanowisko w tej sprawie premier Bułgarii Bojko Borysow ma ogłosić na początku listopada.

"Tak" dla South Streamu

Nawet jeśli centroprawicowy rząd Borysowa wycofa się z projektu elektrowni, nie oznacza to, że zrezygnuje ze wszystkich projektów energetycznych z udziałem Rosji, przede wszystkim zaś z projektu South Stream.

Po negocjacjach z szefem rządu w Sofii w połowie września, rosyjski minister energetyki Siergiej Szmatko wyjaśnił: - Nie mówiliśmy o tym, czy te projekty mają być realizowane lub nie, lecz o tym, jak uczynić je maksymalnie efektywnymi dla obu stron.

Sam premier Borysow kilkakrotnie podkreślał, że z trzech aktualnych projektów - ropociągu Burgas-Aleksandrupolis, budowy drugiej siłowni atomowej oraz gazociągu South Stream - ten ostatni budzi najmniej zastrzeżeń ze strony nowych władz.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24