"Eksperci uważają, że w warunkach nadciągającego nad Europę kryzysu zadłużeniowego państwa UE mają znacznie mniej wolnych środków na budowę alternatywnej Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP)" - pisze "Kommiersant".
Gazeta zaznacza, że "szczyt odbył się bez udziału przedstawicieli Mińska, którzy oskarżyli Brukselę o dyskryminację i ogłosili bojkot". "Właśnie to było najgłośniejszą wiadomością ze szczytu, który wykazał znaczny spadek zainteresowania Brukseli Partnerstwem Wschodnim" - wskazuje "Kommiersant".
szczyt odbył się bez udziału przedstawicieli Mińska, którzy oskarżyli Brukselę o dyskryminację i ogłosili bojkot. (...) Właśnie to było najgłośniejszą wiadomością ze szczytu, który wykazał znaczny spadek zainteresowania Brukseli Partnerstwem Wschodnim. "Kommiersant"
Uwzględniając fakt, że Białoruś ma alternatywne propozycje ze strony Federacji Rosyjskiej i Chin, które nie łączą przyznania kredytów z demokratyzacją, Alaksandr Łukaszenka prawie na pewno odrzuci europejską ofertę. "Kommiersant"
Gotowość do współpracy, ale...
Dziennik odnotowuje, że "Bruksela gotowa jest współpracować z Mińskiem, a nawet zgadza się na przyznanie mu gwarancji kredytowych na sumę do 9 mld dolarów za pośrednictwem Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) i innych instytucji międzynarodowych, jednak w zamian żąda zwolnienia z więzień wszystkich opozycjonistów i przeprowadzenia wolnych wyborów parlamentarnych".
"Uwzględniając fakt, że Białoruś ma alternatywne propozycje ze strony Federacji Rosyjskiej i Chin, które nie łączą przyznania kredytów z demokratyzacją, Alaksandr Łukaszenka prawie na pewno odrzuci europejską ofertę" - pisze "Kommiersant".
Rosyjska gazeta odnotowuje także, iż "Bruksela liczy na to, że do końca tego roku zakończy negocjowanie umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą i rozpocznie podobne konsultacje z Gruzją oraz Mołdawią". "Jednak kierownictwo Unii Europejskiej nie daje żadnych komentarzy na temat ewentualnych terminów przyjęcia sześciu krajów do wspólnoty lub chociażby zniesienia dla nich obowiązku wizowego" - podkreśla "Kommiersant".
Projekt stracił aktualność?
Dziennik przytacza też opinię znanego komentatora politycznego Fiodora Łukjanowa, który ocenił, iż "wyniki szczytu w Warszawie dowiodły, że projekt Partnerstwa Wschodniego stracił aktualność i jest praktycznie niezdolny do życia".
Zdaniem Łukjanowa, "Bruksela wciąż nie ma jasnych poglądów, jakie powinny być cele tej inicjatywy, w związku z czym będzie wkładać w nią coraz mniej pieniędzy i politycznych wysiłków".
"Kommiersant" nie wyklucza, że "właśnie z kryzysem Partnerstwa Wschodniego związana jest zmiana retoryki Moskwy wobec tego projektu". "Wcześniej rosyjskie władze niezwykle ostro reagowały na inicjatywę Brukseli, mającą - jak określił to Łukjanow - 'zinstytucjonalizować dalsze oddalanie się sześciu republik od Moskwy'. Teraz dopuszczają one możliwość współpracy z Brukselą w ramach Partnerstwa Wschodniego" - wyjaśnia gazeta.
"Kommiersant" zaznacza, że potwierdził to rzecznik MSZ Rosji Aleksandr Łukaszewicz. "Wszelako podkreślił przy tym, że wyniki takiej pracy nie powinny stać w sprzeczności z działalnością Moskwy i byłych radzieckich republik w ramach WNP, Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ros. ODKB) oraz Unii Celnej i wspólnego obszaru gospodarczego (Rosji, Białorusi i Kazachstanu)" - pisze moskiewski dziennik.
"Dwudniowa impreza" w Warszawie
Podczas dwudniowej imprezy - której współprzewodniczącym był obok gospodarza, premiera Donalda Tuska także jego węgierski kolega (premier) Viktor Orban - sześć odnośnych państw otrzymało raczej zachętę do zbliżenia z UE niż konkretne punkty oparcia. "Nepszabadsag"
Spotkanie, które dało pewne nadzieje Ukrainie, oznaczało jednocześnie zawód dla Mińska. "Nepszabadsag"
Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie stanowił dla wschodnich partnerów UE zachętę do zbliżenia z Unią - oceniły z kolei węgierskie media podkreślając, że spotkanie miało się pierwotnie odbyć w Budapeszcie podczas węgierskiej prezydencji.
"Podczas dwudniowej imprezy - której współprzewodniczącym był obok gospodarza, premiera Donalda Tuska także jego węgierski kolega (premier) Viktor Orban - sześć odnośnych państw otrzymało raczej zachętę do zbliżenia z UE niż konkretne punkty oparcia" - pisze dziennik "Nepszabadsag" w artykule zatytułowanym "Wschodni partnerzy nie są dla UE pilnym tematem".
Ruch bezwizowy
Jak podkreśla gazeta, szczyt pokazał, że "Unia Europejska nie obiecuje, ale też nie wyklucza, iż z czasem zapewni ruch bezwizowy państwom leżącym za jej wschodnią granicą". Prasa węgierska jest zdania, że szczyt dał pewne nadzieje zwłaszcza Ukrainie.
"W krótkiej perspektywie Kijów nie może liczyć na ruch bezwizowy, gdyż nie spełnia niektórych warunków - np. dotyczących wydawania paszportów biometrycznych i wiarogodnej kontroli granicy rosyjsko ukraińskiej. Ten liczący 45 mln mieszkańców kraj może natomiast liczyć na sugestię odnośnie przyszłego członkostwa" - pisze gazeta, odnosząc się do spodziewanego podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE.
"Zawód dla Minska"
Także dziennik "Nepszava" w tekście "Kijów bliżej do UE" wspomina o możliwości podpisania umowy stowarzyszeniowej już w tym roku, jeśli Ukraina znajdzie zadowalające rozwiązanie kwestii procesu wobec byłej premier Julii Tymoszenko.
Jak podkreśla prasa węgierska, drugim obok Ukrainy głównym tematem szczytu była Białoruś.
"Spotkanie, które dało pewne nadzieje Ukrainie, oznaczało jednocześnie zawód dla Mińska" - pisze "Nepszabadsag", przypominając o wycofaniu się delegacji białoruskiej z udziału w szczycie oraz o żądaniu UE, by Mińsk uwolnił więźniów politycznych.
"Polska jeszcze przed otwarciem szczytu ostro skrytykowała Białoruś, bo Mińsk nie był skłonny wziąć w nim udziału" - zauważa natomiast "Nepszava".
Pakiet modernizacyjny
Media podkreślają przy tym, że premier Donald Tusk zaoferował Białorusi na szczycie - słowami portalu inforadio.hu - "pakiet modernizacyjny" pod pewnymi warunkami, wśród których jest zorganizowanie demokratycznych wyborów oraz pełna amnestia i rehabilitacja więźniów politycznych.
"Wśród warunków przyjęcia pakietu nie ma natomiast ustąpienia białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki" - pisze informadio.hu.
Węgierska prasa akcentuje, że Budapeszt odegrał pewną rolę w dojściu szczytu do skutku, gdyż początkowo miał się on w maju, za węgierskiej prezydencji w Radzie UE. Zrezygnowano z tego pomysłu z powodu - jak pisze "Nepszava" - "zbytniego nagromadzenia wydarzeń w czasie".
"Ze słów przewodniczącego Rady UE Hermana Van Rompuya można jednak wnosić, że uczestnicy nie bardzo się smucili z tego powodu, że do spotkania nie doszło za węgierskiej prezydencji" - dodaje dziennik, cytując opinię Rompuya, że "nie wyobraża sobie lepszego miejsca na ten szczyt niż Warszawa".
Źródło: PAP