Presja na Ukrainę, ograniczenie dostaw broni do tego kraju i zastraszenie NATO to według amerykańskiego ośrodka Instytut Studiów nad Wojną cel rozmów telefonicznych, jakie rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu przeprowadził w niedzielę ze swymi odpowiednikami w kilku państwach Sojuszu Północnoatlantyckiego. ISW zwraca też uwagę na "drobne różnice" w narracji Szojgu podczas rozmów z zachodnimi ministrami.
Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu dzwonił w niedzielę do ministrów obrony Francji, Turcji i Wielkiej Brytanii. Twierdził, że Ukraina zamierza użyć tzw. brudnej bomby i oskarżyć Rosję o zastosowanie broni masowego rażenia, zaś rosyjskie media państwowe wzmacniały to fałszywe i absurdalne stwierdzenie - zaznacza ISW. Rozmawiał też z ministrem obrony USA.
Szojgu nie przedstawił publicznie żadnych dowodów na prawdziwość tych twierdzeń.
"Szojgu poprzez rozmowy telefoniczne z zachodnimi ministrami obrony najprawdopodobniej zamierzał doprowadzić do spowolnienia lub zawieszenia zachodniej pomocy wojskowej dla Ukrainy oraz osłabienia NATO poprzez zastraszanie" - ocenia Instytut Studiów nad Wojną (Institute for the Study of War, ISW) w najnowszym raporcie dotyczącym agresji zbrojnej Rosji przeciwko Ukrainie.
"Drobne różnice" w rozmowach
Analitycy zwracają uwagę, opierając się na oficjalnych komunikatach, że przekaz Szojgu zawierał "drobne różnice". W rozmowie z francuskim ministrem Sebastienem Lecornu miał mówić o "stabilnej tendencji (zmierzającej) ku dalszej niekontrolowanej eskalacji". W rozmowie z Londynem, Paryżem i Ankarą omawiana była "sytuacja na Ukrainie", a Szojgu wysuwał także fałszywe oskarżenia dotyczące rzekomych przygotowań Ukrainy do użycia "brudnej bomby". Z kolei w rozmowie z amerykańskim ministrem obrony Lloydem Austinem rosyjski minister omawiał sytuację na Ukrainie bez odniesienia do "brudnej bomby".
Przedstawiciele USA, Wielkiej Brytanii i Ukrainy "kategorycznie odrzucili i potępili fałszywe oskarżenia Szojgu", a szef Pentagonu po rozmowie z Szojgu rozmawiał z brytyjskim ministrem Benem Wallace’m.
Kolejny etap rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej
Według amerykańskiego think tanku działania Szojgu to kolejny etap trwającej od dawna rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej. W ocenie analityków ISW Kreml nie zamierza najpewniej zastosować "brudnej bomby", a słowa Szojgu nie oznaczają przygotowywania się Rosji do użycia taktycznej broni jądrowej na Ukrainie.
"Słowa Szojgu, wzmacniane przez przekaz rosyjskich mediów państwowych, mają najpewniej na celu zastraszenie krajów zachodnich, by ograniczyć lub wstrzymać (ich) wsparcie dla Ukrainy w sytuacji, gdy Rosja ponosi porażki na froncie, a do końca roku może utracić kontrolę nad zachodnią częścią Chersonia" - ocenia w swojej analizie ISW.
Think tank przypomina, że Władimir Putin od miesięcy usiłuje nakłonić Ukrainę do przyjęcia jego warunków oraz próbuje zastraszać Zachód groźbami użycia broni jądrowej, by ten zaprzestał wspierania Ukrainy.
"Runda rozmów telefonicznych Szojgu była najpewniej kolejnym etapem demonstracji siły w celu zastraszenia zachodnich sojuszników Ukrainy i zasiania podziałów wewnątrz NATO, a nie stawianiem warunków nieuchronnego użycia broni jądrowej" - ocenia ISW.
Fałszywe zarzuty o "brudnej bombie"
Amerykański ośrodek zwraca uwagę, że przed fałszywymi oświadczeniami o "brudnej bombie" Kreml niejednokrotnie wykorzystywał już podobne działania w swojej kampanii dezinformacyjnej, szerząc tezy o rzekomych planach Ukrainy i Zachodu w sprawie przeprowadzenia różnego rodzaju ataków pod cudzą flagą.
"ISW nie jest w stanie przewidzieć, kiedy Putin mógłby się zdecydować na użycie broni jądrowej. Taka decyzja miałaby wyłącznie personalny charakter" - zaznacza ośrodek, wskazując, że wyznaczone przez Rosję "czerwone linie", po których miałoby nastąpić użycie takiej broni, zostały już w tej wojnie kilkukrotnie przekroczone. Brudna bomba polega na wykorzystaniu konwencjonalnego wybuchu do rozsiania materiału radioaktywnego na możliwie dużym terenie. Nie jest rodzajem broni nuklearnej.
Źródło: PAP