Największy katolicki kraj świata w październikowych wyborach prezydenckich postawi na lewicę i na kobietę - wynika z ostatnich sondaży. Dilma Rousseff może liczyć na głosy prawie połowy Brazylijczyków, podczas gdy jej główny rywal - na jedną trzecią. Pierwszą trójkę kandydatów zamyka również kobieta.
Dilma Rousseff jest popierana przez dotychczasowego prezydenta Luiza Inacio Lulę da Silvę i ma - według sondaży - zapewnione zwycięstwo. Przewaga kandydatki rządzącej Partii Pracujących nad kandydatem opozycji Jose Serrą wzrosła, jak wynika z ogłoszonego w sobotę rezultatu badań, do 17 punktów procentowych.
Pani Rousseff, według instytutu badania opinii publicznej Datafolha, powinna uzyskać w pierwszej turze wyborów 47-procentowe poparcie, podczas gdy jej rywal z Partii Socjaldemokracji Brazylijskiej - 30 procent. W ubiegłym miesiącu sondaż tego samego instytutu dawał kandydatce partii rządzącej 41 proc. głosów, a jej głównemu rywalowi - 33 procent.
Wygrana w pierwszej turze?
Brazylijscy analitycy przewidują, że w głosowaniu wyznaczonym na 3 października dotychczasowa bliska współpracownica prezydenta Luli w rządzie może uzyskać 54 proc. głosów. Dałoby to jej zwycięstwo w pierwszej turze wyborów.
Pani Rousseff na więc wszelkie szanse zostać pierwszą kobietą na stanowisku prezydenta Brazylii. Trzecie miejsce w wyścigu do prezydentury największego kraju Ameryki Łacińskiej i największego katolickiego kraju świata zajmuje inna kobieta. Pani Martina Silva z Partii Zielonych otrzymuje w sondażach 9 proc. głosów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA