"Brak uprawnień pilotów zabił Lecha Kaczyńskiego"

 
Wrak Tu-154 tuż po katastrofiewikipedia.org/PRStream.net

Raport polskiej komisji ws. okoliczności katastrofy smoleńskiej jest surowszy niż rosyjski wobec polskich pilotów i ich przełożonych - pisze w sobotę rosyjski dziennik "Kommiersant". Z kolei Belgijski "Le Soir" pisze wprost: "brak uprawnień pilotów zabił Lecha Kaczyńskiego".

Jak donosi Kommiersant: "W raporcie nie podano nazwisk konkretnych winnych, ale wymieniono dziesiątki czynników, które doprowadziły do katastrofy. Większość z nich dotyczy kwalifikacji polskich pilotów i ich przełożonych, wobec których raport okazał się nawet surowszy niż analogiczny raport rosyjski".

W raporcie nie podano nazwisk konkretnych winnych, ale wymieniono dziesiątki czynników, które doprowadziły do katastrofy. Większość z nich dotyczy kwalifikacji polskich pilotów i ich przełożonych, wobec których raport okazał się nawet surowszy niż analogiczny raport rosyjski. "Kommiersant"

Ostatecznie przedstawiony (w raporcie) scenariusz wydaje się brzmieć: brak kompetencji polskich pilotów mógł być złagodzony przez rosyjską wieżę kontrolną. Cały dramat rozegrałby się wtedy bez najmniejszej odpowiedzialności pasażerów za ich własną śmierć, w przeciwieństwie do wniosków wyciągniętych w styczniu przez Rosjan "Le Soir"

Ostatecznie przedstawiony (w raporcie) scenariusz wydaje się brzmieć: brak kompetencji polskich pilotów mógł być złagodzony przez rosyjską wieżę kontrolną. Cały dramat rozegrałby się wtedy bez najmniejszej odpowiedzialności pasażerów za ich własną śmierć, w przeciwieństwie do wniosków wyciągniętych w styczniu przez Rosjan "Le Soir"

Dziennik podkreśla, że najwięcej słów krytyki polscy eksperci poświęcili systemowi przygotowania lotników 36. specjalnego pułku, "szkolonych według przestarzałych programów, w których nie przewidziano współpracy człowieka ze współczesnymi systemami ostrzegania o niebezpieczeństwie zbliżania się do gruntu (TAWS) i innych samolotów (TCAS). W rezultacie podczas rzeczywistych lotów, jak ustalili eksperci, piloci po prostu ignorowali sygnały tych systemów".

"Ciekawe, że polscy eksperci zwrócili szczególną uwagę na aspekt nieporuszony wcześniej przez ich rosyjskich kolegów" - pisze "Kommiersant", odnosząc się do braku na pokładzie "lidera", który pomógłby załodze zaznajomić się ze specyfiką lądowania na tym konkretnym lotnisku.

Gazeta pisze, że "z powodu pośpiechu, nerwowości i niskich kwalifikacji piloci ustawili niewłaściwy tryb pracy systemu TAWS oraz nie ustawili na barometrycznym wysokościomierzu dowódcy ciśnienia atmosferycznego". "Nerwowość wynikała zaś z obecności w kabinie dowódcy sił powietrznych Polski i szefów służby protokołu dyplomatycznego, którzy dawali do zrozumienia, że odejście na zapasowe lotnisko jest niepożądane" - dodaje dziennik.

Gazeta pisze też, że według premiera Donalda Tuska raport "może stać się podstawą dobrych stosunków między Rosją i Polską", gdyż dobre stosunki muszą opierać się na prawdzie.

"Brak uprawnień pilotów zabił Lecha Kaczyńskiego"

"Brak uprawnień pilotów zabił Lecha Kaczyńskiego" - napisał z kolei w sobotę belgijski dziennik "Le Soir". W komentarzu poświęconym raportowi polskiej komisji ws. katastrofy smoleńskiej gazeta sceptycznie podchodzi do współodpowiedzialności Rosji za katastrofę.

"Ostatecznie przedstawiony (w raporcie) scenariusz wydaje się brzmieć: brak kompetencji polskich pilotów mógł być złagodzony przez rosyjską wieżę kontrolną. Cały dramat rozegrałby się wtedy bez najmniejszej odpowiedzialności pasażerów za ich własną śmierć, w przeciwieństwie do wniosków wyciągniętych w styczniu przez Rosjan" - ocenia gazeta.

"Jest to więc sprawa czysto wojskowa i techniczna, w której polityka nie odegrała żadnej roli" - pisze dziennik podsumowując wyniki opublikowanego w piątek w Warszawie raportu komisji ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera.

Pisze też, że cały raport jest odpowiedzią na opublikowany w styczniu przez Rosjan raport MAK-u, który Warszawa odrzuciła.

"(...)Śledczy rosyjscy zrzucili całą odpowiedzialność za wypadek na polską załogę, (która była) pod presją dygnitarzy obecnych na pokładzie. Jeden z nich, generał Błasik, miał ślady alkoholu we krwi" - przypomina dziennikarz "Le Soir". "Warszawa uznała to za skandal. Sześć miesięcy później Polacy publikują swój raport, który w wielu miejscach potwierdza tezy Rosji", ale "komisja wytyka też błędy po stronie rosyjskiej" - wyjaśnia dziennik.

Przyznaje on jednak, że według raportu "główne przyczyny katastrofy są po stronie polskiej".

Gazeta odnotowuje również, że raport ministra Millera został "ostro skrytykowany" przez brata zmarłego prezydenta, Jarosława Kaczyńskiego. Cytuje także artykuł rosyjskiej gazety "Izwiestija", która w piątkowym komentarzu oceniła, że za katastrofę odpowiedzialny jest sam Lech Kaczyński.

Nie było spisku

"Warszawa przyznaje. To była wina polskich pilotów" - tak włoski dziennik "La Stampa" pisze w sobotę o raporcie polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Moskiewska korespondentka gazety odnotowuje "szok w polskim świecie politycznym".

"To nie był spisek rosyjskich służb, jak myślało wielu w Warszawie, ani typowy i fatalny poryw polskiej dumy, jak mówiono pogardliwie w Moskwie" - podkreśla turyński dziennik. Dodaje: "To była klasyczna tragedia, przewidywalna i nieuchronna, złożona z wielu elementów, z których zasadniczym było nieprzygotowanie pilotów prezydenckiego Tupolewa".

"La Stampa" przypomina, że po katastrofie "Polacy oskarżali Rosjan, a Rosjanie udzielali reprymendy Polakom za to, że chciano lądować za wszelką cenę". "Teraz 328 stron raportu, co do którego Warszawa zdaje się nie mieć wątpliwości, potwierdza, że przynajmniej tym razem Moskwa nie przyłożyła do tego ręki" - konstatuje autorka artykułu Anna Zafesova.

"To prawda, że kontrolerzy lotu ze Smoleńska podali nieprecyzyjne dane dotyczące warunków meteorologicznych i że pas prowincjonalnego lotniska był wadliwy, z 60 proc. działających świateł. Lecz zasadniczą przyczyną katastrofy wskazaną przez 34 ekspertów była decyzja o rozpoczęciu lądowania poniżej minimalnego pułapu bezpieczeństwa, przy skrajnie dużej prędkości w warunkach meteorologicznych, które nie pozwalały na jakikolwiek kontakt wzrokowy z ziemią" - tak włoski dziennik podsumowuje wnioski z raportu komisji Millera.

"La Stampa" informuje również o dymisji ministra obrony Bogdana Klicha. "Ale szok w polskim świecie politycznym może mieć dalsze reperkusje" - konkluduje włoska gazeta.

"Złagodził drażliwe kwestie"

Główny białoruski dziennik państwowy "SB.Biełaruś Siegodnia" ocenia w sobotę, że raport polskiej komisji w sprawie katastrofy smoleńskiej "złagodził drażliwe kwestie". Zarazem dziennik sugeruje, że Jarosław Kaczyński wykorzysta raport do celów politycznych.

"W tekście raportu nie ma wniosków o winie i odpowiedzialności za katastrofę. Eksperci stwierdzają jedynie brak profesjonalizmu polskich pilotów i błędy, których się dopuścili, a także wspominają o pracy kontrolerów rosyjskiego lotniska" - opisuje raport gazeta. Dodaje, że komisja "wskazuje na niedociągnięcia i naruszenia, których dopuściły się strona polska oraz rosyjska na różnych etapach lotu".

Dziennik nie rozwija wątku zastrzeżeń dotyczących pracy rosyjskich kontrolerów. Według niego "do strony rosyjskiej odnoszą się uwagi o tym, że sygnalizacja świetlna na lotnisku działała w sposób niezadowalający. Oprócz tego, wysokość drzew rosnących w rejonie pasa startowego przewyższała dopuszczalne normy. Jednocześnie eksperci są przekonani, że schematy podchodzenia do lądowania na lotnisku +mimo licznych niedostatków+ pozwalały na bezpieczne wylądowanie".

Gazeta zwraca też uwagę na postawę szefa PiS-u. "W uporze [Jarosława] Kaczyńskiego, lidera konserwatywnej opozycji, politolodzy dopatrują się chęci zarobienia jak najwięcej punktów na arenie politycznej. Jak wiadomo, w polityce czasami dobre są wszelkie środki, by osiągnąć swój cel. Tak więc nie ma wątpliwości, że ta historia będzie miała ciąg dalszy" - uważa białoruski dziennik.

CZYTAJ W CAŁOŚCI RAPORT KOMISJI MILLERA

KONFERENCJA MINUTA PO MINUCIE

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org/PRStream.net