Dwóch tureckich attache wojskowych uciekło z ambasady w Grecji do Włoch. - Wcześniej zostali wezwani do Turcji w ramach śledztwa dotyczącego próby zamachu stanu z 15 lipca - poinformował szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu.
Szef dyplomacji powiedział, że w czwartek mija ostateczny termin powrotu do Ankary tureckich dyplomatów w ramach śledztwa dotyczącego nieudanego puczu. - Wobec tych, którzy nie stawią się w stolicy, mogą zostać podjęte działania prawne - ostrzegł.
Boją się wracać
Attache z Grecji i urzędnicy z Bangladeszu nie są jedynymi, którzy postanowili nie wracać do Turcji i ryzykować aresztowania oraz procesu. Według źródła agencji Reutera na wolności jest wciąż 150 wojskowych podejrzewanych o zaangażowanie w próbę puczu. Wśród nich jest dziewięciu generałów.
Między innymi o azyl w USA wystąpił kontradmirał, który służył w jednym z dowództw NATO w amerykańskim mieście Norfolk w Wirginii. Nie wiadomo, czy przyjęto jego prośbę. Ankara czeka na informacje od Waszyngtonu.
Minister spraw zagranicznych przyznał też, że dwóch tureckich urzędników pracujących w Bangladeszu uciekło do Nowego Jorku.
Znikający attache
Zanim nadeszło oficjalne potwierdzenie ministra, chcący zachować anonimowość wysoki rangą przedstawiciel tureckich władz powiedział agencji Reutera, że za zaginionych uznano dwóch attache wojskowych z placówki w Grecji, którzy wcześniej zostali wezwani do Ankary. - Wiemy, że dwóch attache wojskowych w Grecji próbowało wyjechać za granicę. Otrzymane przez nas informacje wywiadowcze sugerują, że mogli udać się do Włoch. (...) Jeśli to się potwierdzi, powiadomimy włoskie władze - oświadczyło źródło. W środę greckie media pisały, że na krótko przed zniknięciem mężczyźni mówili, że po puczu boją się wrócić do kraju, ponieważ rząd turecki anulował ich paszporty dyplomatyczne i wezwał do kraju. Według mediów wraz z wojskowymi zniknęło również sześcioro członków ich rodzin.
Agencja Reutera twierdziła również, że zniknął attache wojskowy z ambasady Turcji w Bośni i Hercegowinie. Jego miejsce pobytu ma nie być znane. Jednak rzecznik placówki w Sarajewie zdementował te informacje i powiedział, że attache nawet nie został wezwany do Ankary.
Czystki po próbie puczu
Po podjętej przez część wojskowych próbie przewrotu w Turcji władze przystąpiły do czystek, głównie w siłach zbrojnych, ale też administracji publicznej, szkolnictwie, służbie zdrowia i mediach. Dotknęły one około 60 tysięcy ludzi.
Według anonimowych informatorów agencji Reutera, MSZ w Ankarze rozesłało instrukcje do tureckich misji dyplomatycznych na świecie, w których pracują domniemani zwolennicy muzułmańskiego kaznodziei Fethullaha Gulena, uważanego przez prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana za organizatora nieudanego puczu. Nakazano im powrót do Ankary i oddanie się do dyspozycji śledczym.
Według tureckiego MSZ po puczu zawieszono w obowiązkach ok. 300 pracowników resortu, w tym dwóch ambasadorów. Zwolniono też tysiące wojskowych, w tym prawie połowę generałów.
Autor: mk//rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl