Czujność, skanery na lotniskach, kamery i najnowsza technika - to ma uchronić Amerykanów przed niebezpieczeństwem zamachu. Jednak - jak donosi Fox News - w Kentucky to nie wystarczy, bo tam do pomocy potrzebny jest Bóg, co zostało nawet zapisane w stanowym prawie i wywołało liczne spory.
Zgodnie ze stanowym prawem z 2006 r. Departament Bezpieczeństwa Krajowego Stanów Zjednoczonych (DHS) w Kentucky musi mieć w swoim biurze wywieszony dokument stwierdzający, że "bezpieczeństwo Wspólnoty nie może być osiągnięte bez polegania na Wszechmogącym Bogu". Co więcej, zgodnie z obowiązującym prawem, wszystkie publikacje DHS w stanie muszę stwierdzać to samo.
Przepisy znalazły swoich zagorzałych obrońców i zażartych przeciwników. Do pierwszej grupy zalicza się Tom Riner, przedstawiciel demokratów w stanowej Izbie Reprezentantów i zarazem pastor Kościoła baptystycznego. - Wierzymy, że zależność od Boga jest kluczowa. To jest to, co twierdzili Ojcowie Założyciele i wszyscy prezydenci USA - podkreśla.
Pozew za Boga
Z takim podejściem kompletnie nie zgadza się Edwin Kagin, który pozwał stan Kentucky w związku ze wspomnianymi wcześniej przepisami.
- To oburzające. To coś, co jest wyraźnie zakazane w konstytucji zarówno Stanów Zjednoczonych jak i stanu Kentucky - twierdzi Kagin. Jego zdaniem to, co się dzieje w stanie, przypomina postulaty religijnych ekstremistów z Bliskiego Wschodu.
- A co, gdyby prawo mówiło, że nie możemy być bezpieczni bez polegania na Allahu albo latającym potworze spaghetii albo czymkolwiek, co można wymyślić? Takie prawo to krok w kierunku ustanowienia teokracji w naszym stanie - argumentuje.
Motto to nie prawo
Riner wskazuje na narodowe motto USA, słynne "In God We Trust", by udowodnić, że Bóg zawsze był częścią Amerykańskiej mentalności i polityki.
- Motto nie jest prawem, a wielebny reprezentant wie to doskonale. Zrobienie z tego prawa zmienia wszystko - odcina się Kagin.
Na razie spór, tak medialny, jak i prawny, trwa.
Źródło: FOX News
Źródło zdjęcia głównego: fot. internet