Samolot pasażerski ze 108 osobami na pokładzie wpadł do oceanu po nieudanym lądowaniu na wyspie Bali w Indonezji. Rozbity Boeing 737 znajduje się w płytkiej wodzie kilkanaście metrów od krańca lotniska. Wszyscy obecni na pokładzie zdołali się ewakuować. Jak podały władze, 45 osób odniosło obrażenia, które wydają się nie zagrażać życiu. Wcześniejsze doniesienia mówiły o co najmniej siedmiu pasażerach z obrażeniami głowy i złamaniami.
Zdjęcia z miejsca katastrofy ukazują samolot spoczywający na płyciźnie, przy czym w większości wystaje on z wody. Kadłub złamał się w tylnej części tuż za skrzydłami.
Najpierw miejscowe władze podały, że na pokładzie było 172 pasażerów, ale niedługo później skorygowano tę wartość na 101 pasażerów oraz siedmiu członków załogi. Wszyscy zdołali opuścić samolot.
Zbyt wczesny koniec lotu
Pierwotnie podano, iż samolot nie wyhamował przed końcem pasa i wpadł do wody. Jednak miejsce i pozycja w jakiej ostatecznie się zatrzymał czyniły to mało prawdopodobnym.
Rzecznik linii Lion Air stwierdził, że maszyna "prawdopodobnie nie zdołała dolecieć do pasa" i wpadła do wody. Potwierdził to w rozmowie z agencją Reutera rzecznik indonezyjskiego ministerstwa transportu.
Ranni zostali przewiezieniu do siedmiu szpitali - poinformował rzecznik lotniska. Wśród pasażerów Boeinga 737 była trójka cudzoziemców: dwie osoby z Singapuru i jedna z Francji. Wszyscy oni odnieśli lekkie obrażenia. Samolot leciał z miasta Bandung na Jawie; miał wylądować na lotnisku Ngurah Rai w Denpasar i już podchodził do lądowania, lecz nim zdołał dotrzeć na lotnisko, wpadł do morza - powiedział rzecznik Lion Air Edward Sirait.
Nie wiadomo, czy załoga zgłaszała przed wypadkiem jakiś problem techniczny, który utrudniłby im dotarcie do pasa. Lotnisko Ngurah Rai na Bali jest znane z swojego niezwykle umiejscowionego pasa startowego, który biegnie w poprzek wąskiego kawałka lądu i jeden z jego końców kończy się kilkaset metrów od brzegu. Drugi koniec niemal styka się z linią brzegową.
Linie Lion Air są jednym z największych tanich przewoźników w Azji Południowo-Wschodniej. Na forach entuzjastów lotnictwa roi się od komentarzy na temat tego, że piloci tej linii są "traktowani niczym niewolnicy" i są notorycznie przepracowani.
Autor: mk//kdj / Źródło: Reuters, Daily Mail