Biały Dom zwrócił się w niedzielę do Kongresu USA o zbadanie, czy administracja ówczesnego prezydenta Baracka Obamy nie dopuściła się nadużycia władzy podczas kampanii wyborczej w ubiegłym roku. Donald Trump zarzucił poprzednikowi, że ten "podsłuchiwał jego telefony".
"Prezydent prosi, by w ramach dochodzeń w sprawie rosyjskiej aktywności, komisje ds. wywiadu Kongresu wykonały swoją władzę nadzorczą i określiły, czy uprawnienia śledcze władzy wykonawczej nie zostały przekroczone" - głosi komunikat wydany przez rzecznika Białego Domu Seana Spicera.
Oskarżenia na Twitterze
"Jak nisko prezydent Obama upadł, by podsłuchiwać moje telefony w czasie uświęconego procesu wyborczego. To jest Nixon/Watergate. Zły (albo chory) facet!" - napisał Trump na Twitterze w sobotę rano czasu waszyngtońskiego.
How low has President Obama gone to tapp my phones during the very sacred election process. This is Nixon/Watergate. Bad (or sick) guy!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 4 marca 2017
W kolejnych wpisach prezydent sugeruje, że podsłuchiwane były "linie w Trump Tower", czyli jego nowojorskim drapaczu chmur, w którym ma też apartament. Dodał, że podsłuch założono w październiku, czyli krótko przed wyborami, które odbyły się 8 listopada. Napisał też, że jest to "duża sprawa" do wygrania przez dobrego prawnika. Prezydent na poparcie swych tez nie przedstawił żadnych dowodów. O ich przedstawienie zwrócili się do Białego Domu kongresmani zarówno republikanów, jak i demokratów.
I\\\\\\\\\\\\\\\\\'d bet a good lawyer could make a great case out of the fact that President Obama was tapping my phones in October, just prior to Election!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 4 marca 2017
Bronią się
Rzecznik Obamy stanowczo zdementował, aby jakikolwiek przedstawiciel Białego Domu za poprzedniej prezydentury nakazał inwigilację jakiegokolwiek amerykańskiego obywatela. - Każda sugestia, że było inaczej, jest fałszywa - oświadczył Kevin Lewis w zwięzłym komunikacie dla mediów. Jednak, jak zauważa Reuters, to oświadczenie nie wyklucza możliwości, że jakiś podsłuch został założony np. przez służby podległe resortowi sprawiedliwości. W USA trwa gorąca polemika wokół zatajenia kontaktów wysoko postawionych ludzi z otoczenia prezydenta z przedstawicielami Rosji, a FBI i Kongres prowadzą śledztwa w sprawie rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory prezydenckie w ub. roku.
Autor: pqv / Źródło: sport.tvn24.pl