Prowadzący głodówkę białoruski opozycjonista Siarhiej Kawalenka, skazany w piątek w Witebsku na dwa lata i jeden miesiąc kolonii karnej, został przewieziony do szpitala więziennego w Mińsku - poinformowała w środę jego żona Alena Kawalenka.
Jak powiedziała Kawalenka, w środę w areszcie w Witebsku, gdzie Kawalenka był przetrzymywany od 19 grudnia 2011 roku, miało się odbyć jego widzenie z ojcem oraz adwokatem.
Przyczyna nieznana
(...) kiedy ojciec przyszedł na widzenie, powiedziano mu, że Siarhiej został jeszcze poprzedniego dnia wieczorem przewieziony do Mińska. Pracownicy aresztu w Witebsku poinformowali, że trafi najpierw do aresztu nr 1, a potem do szpitalnego więzienia przy kolonii poprawczej nr 1. Alena Kawalenka
- Ale kiedy ojciec przyszedł na widzenie, powiedziano mu, że Siarhiej został jeszcze poprzedniego dnia wieczorem przewieziony do Mińska. Pracownicy aresztu w Witebsku poinformowali, że trafi najpierw do aresztu nr 1, a potem do szpitalnego więzienia przy kolonii poprawczej nr 1 - opowiadała żona opozycjonisty.
Dodała, że nie podano jej przyczyny przewiezienia męża do Mińska.
Będzie głodować "do końca"
Alena Kawalenka widziała się we wtorek z mężem jeszcze w Witebsku. Po spotkaniu powiedziała, że jej mąż deklaruje, iż będzie głodować "do końca". - Powiedział, że to, iż wcześniej pod wpływem gróźb i namów zaczął jeść raz dziennie, uważa za hańbę dla siebie i dla ludzi, którzy mu uwierzyli. Dlatego nie zrezygnuje i będzie walczył do końca - oznajmiła.
Kawalenka, działacz opozycyjnej Partii Konserwatywno-Chrześcijańskiej - Białoruski Front Narodowy (PKCh-BNF), ogłosił głodówkę już w chwili zatrzymania 19 grudnia ubiegłego roku. Według jego adwokata 16 stycznia opozycjonistę zaczęto przymusowo karmić. Potem - jak powiedział dyrektor więzienia - Kawalenka zaczął jeść sam raz dziennie.
Schudł 30 kg
Jak podkreśliła Alena Kawalenka, mąż jest w strasznym stanie i od zatrzymania schudł prawie 30 kg. - Sama skóra i kości. Nawet siedzieć mu ciężko, bo zupełnie nie ma tkanki tłuszczowej. Mówi, że kręci mu się w głowie i zaczyna go boleć serce, ma też problemy z innymi narządami - opowiadała.
Kawalenkę uznano za winnego złamania warunków odbywania kary wymierzonej mu wcześniej za działalność opozycyjną i skazano na 25 miesięcy kolonii karnej. Po zaliczeniu na poczet kary czasu, jaki spędził już w więzieniu, opozycjoniście pozostaje rok i 11 miesięcy pobytu w kolonii karnej.
Czterodniowy proces
Proces Kawalenki toczył się cztery dni. Rodzina codziennie wzywała do niego pogotowie, gdyż skarżył się na złe samopoczucie, a nawet powiedział, że raz stracił przytomność podczas badań lekarskich. Lekarze uznali jednak, że może uczestniczyć w procesie.
Charge d'affaires ambasady RP w Mińsku Witold Jurasz, który był obecny na ostatnim dniu procesu, ocenił, że to, co odbywało się w Witebsku, w istocie nie było procesem. Jak podkreślił, wszystkie wnioski obrony były z góry odrzucane, toteż po kolejnym opuścił salę rozpraw, gdyż "tak czy tak, decyzje nie zapadają na sali sądowej".
Skazany za flagę
Kawalenka został skazany w maju 2010 roku na trzy lata zesłania i prac poprawczych. Skazany na taką karę nie może opuszczać miejscowości, do której go skierowano (w tym przypadku Witebska), musi w niej pracować i nocować w wyznaczonym miejscu.
Kawalenkę sąd uznał wówczas za winnego naruszenia porządku publicznego i stawiania oporu siłom bezpieczeństwa. Powodem było wywieszenie przez niego zakazanej biało-czerwono-białej historycznej flagi białoruskiej na głównej choince Witebska w prawosławne Boże Narodzenie.
W piątek sąd uznał, że Kawalenka złamał warunki odbywania tej kary, m.in. przychodząc do domu później niż mu nakazano.
Źródło: PAP