"Narzeka na dzikie zimno w białoruskim karcerze. Wstaje w nocy na ćwiczenia, aby się rozgrzać"

Nasta Daszkiewicz poinformowała we wpisie na Facebooku, że jej mąż został ponownie przeniesiony do miejscowości Nowosady (w obwodzie grodzieńskim), gdzie wszczęto przeciwko niemu postępowanie karne.

"Teraz jest znowu w karcerze, gdzie narzeka na dzikie zimno. Mówi, że musi wstawać co najmniej osiem razy w nocy i wykonywać ćwiczenia, aby się rozgrzać. I za to dostaje nagany, ponieważ nie kładzie się po zgaszeniu świateł (w godzinach regulaminowo przeznaczonych na sen - red.)" - brzmi fragment wpisu.

"Nie mogę zrozumieć, dlaczego nie wystarcza samo uwięzienie? Dlaczego nie może po prostu odbyć kary i wrócić do domu do swoich dzieci? Do swojej pracy i rodziny?" - pytała rozpaczliwie we wpisie żona opozycjonisty i byłego lidera Młodego Frontu.

"Duszę się. Tak się właśnie czuję myśląc o tym, że moja ukochana osoba doświadcza przemocy i nic nie można z tym zrobić" - wyznała Nasta Daszkiewicz.

CZYTAJ TAKŻE: Rodzice czwórki dzieci protestowali po wyborach na Białorusi. Niemowlę może trafić do więzienia

Zmicier i Nasta Daszkiewicz zostali oskarżeni o udział w antyrządowych protestach, które wybuchły po wyborach prezydenckich na Białorusi w lecie 2020 roku. Według oficjalnych wyników Łukaszenka otrzymał wówczas ponad 80 procent poparcia, a jego główna rywalka, Swiatłana Cichanouska - zaledwie 10 procent.

14 lipca 2022 roku Zmicier został skazany na 1,5 roku więzienia, Nasta - na trzy lata tak zwanej "chemii domowej", jest to rodzaj uwięzienia w miejscu zamieszkania. Nazwa kary, praktykowanej jeszcze w czasach radzieckich, nawiązuje do pracy skazanych w zakładach chemicznych.

11 lipca 2023 roku Daszkiewicz miał wyjść na wolność, jednak wszczęto przeciwko niemu nową sprawę karną pod zarzutem "uporczywego nieposłuszeństwa wobec administracji kolonii karnej". Żona opozycjonisty napisała wówczas na Facebooku: "nie wiem, co powiedzieć dzieciom, które czekają w domu na ojca".