Przedstawicielce telewizji Biełsat na Białorusi Irynie Słaunikawej i jej mężowi Alaksandrowi Łojce, którzy w sobotę zostali zatrzymani na lotnisku w Mińsku, zarzucono przechowywanie na Facebooku "materiałów ekstremistycznych". Zostali skazani na 15 dni aresztu.
Mężczyzna został skazany na 15 dni aresztu administracyjnego. Białoruska sekcja Radio Swoboda podała, że odbyła się również rozprawa w sprawie Iryny Słaunikawej, też skazanej na 15 dni aresztu.
Według opozycyjnej "Naszej Niwy" Łojce zarzucono "przechowywanie materiałów ekstremistycznych w celu ich demonstracji". W ocenie "Wiasny" chodzi o posty portalu Biełsat z lat 2017, 2018 i 2019.
Zatrzymanie na lotnisku
O zatrzymaniu Słaunikawej poinformowali obrońcy praw człowieka w sobotę, gdy para nie wyszła z lotniska w Mińsku po powrocie z Egiptu.
Słaunikawa i Łojka trafili do aresztu na Akrescina - potwierdzili w niedzielę ich bliscy.
Podczas rozprawy w poniedziałek Łojka powiedział, że został wraz z żoną zatrzymany 30 października w czasie kontroli paszportowej. Funkcjonariusze nie pozwolili im zabrać bagaży. Łojka mówił, że trafił do dwuosobowej celi w areszcie, w której przebywało 10 osób, spał na podłodze, a śledczy próbowali go nakłonić do nagrania wideo z przyznaniem się do winy.
Represje wobec Biełsatu
Słaunikawa jest przedstawicielką telewizji Biełsat na Białorusi. Portal i sieci społecznościowe tej finansowanej przez Polskę telewizji białoruskojęzycznej, zostały przez władze uznane za "ekstremistyczne".
Dwie reporterki Biełsatu Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa odbywają karę dwóch lat więzienia za prowadzenie relacji online z protestu upamiętniającego śmiertelnie pobitego Ramana Bandarenkę w listopadzie 2020 roku.
Źródło: PAP, euroradio.by, Radio Swoboda
Źródło zdjęcia głównego: TUT.by