Troje współpracowników Biełsatu zostało zatrzymanych w areszcie i mają być sądzeni za udział w nielegalnym zgromadzeniu - przekazała dyrektorka tej telewizji Agnieszka Romaszewska-Guzy. Białoruska milicja zatrzymała kilkudziesięciu dziennikarzy w czwartek, podczas protestu w Mińsku. Znalazł się wśród nich również Andrzej Zaucha, korespondent "Faktów" TVN. - To dosyć często stosowany przez białoruskie władze sposób do represjonowania dziennikarzy - ocenił w TVN24 dziennikarz Andrzej Poczobut, działacz mniejszości polskiej na Białorusi.
Od 9 sierpnia Białorusini protestują przeciwko wynikowi wyborów prezydenckich, które według oficjalnego rezultatu wygrał urzędujący szef państwa Alaksandr Łukaszenka. Opozycja i manifestanci twierdzą, że wybory zostały sfałszowane.
Zatrzymania dziennikarzy, współpracownicy Biełsatu zatrzymani w areszcie
W czwartek w Mińsku milicja zatrzymała podczas akcji protestu ponad 180 osób. Według Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy wśród zatrzymanych było co najmniej 39 dziennikarzy, w tym także Andrzej Zaucha z "Faktów" TVN. Dziennikarze zostali zawiezieni na komisariat, większość wyszła na wolność po przeprowadzeniu kontroli ich dokumentów.
Dyrektorka telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy poinformowała o zatrzymaniu w areszcie trojga współpracowników tej telewizji. Jak przekazała, mają być oni sądzeni za "udział w nielegalnym zgromadzeniu".
Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy poinformowało, że zatrzymana w czwartek w Mińsku dziennikarka agencji BiełaPAN Taccjana Karawienkowa podczas pobytu na komisariacie źle się poczuła z powodu wzrostu ciśnienia i pogotowie zabrało ją do szpitala.
Z kolei współpracowniczka telewizji Biełsat Kaciaryna Andrejewa zdołała zadzwonić do męża i poinformować go, że wraz z drugim współpracownikiem Biełsatu, Maksimem Kalitouskim, są zabierani do aresztu na ulicy Akrescina. Sporządzono wobec nich protokoły za złamanie przepisów o imprezach masowych.
"Białoruskie władze prowadzą taktykę wobec mediów, która polega na zastraszaniu"
O to, co dzieje się z zatrzymanymi dziennikarzami Biełsatu, pytany był w czwartek rano w TVN24 dziennikarz, działacz mniejszości polskiej na Białorusi Andrzej Poczobut. - Nadal są na komisariacie milicji. Zostaną oskarżeni o udział w nielegalnym zgromadzeniu. To dosyć często stosowany przez białoruskie władze sposób do represjonowania dziennikarzy - tłumaczył.
- Białoruskie władze prowadzą taktykę wobec mediów, która polega na zastraszaniu. Te zatrzymania dotknęły także korespondentów zagranicznych. Jeżeli ktoś nie ma akredytacji, to jest wydalany z kraju. Te represje dotykają wszystkich - mówił.
Pytany, skąd obecnie Białorusini czerpią informację o tym, co dzieje się w ich kraju, Poczobut wyjaśnił, że "potężnym źródłem informacji, z którym władze nie mogą sobie poradzić jest internet, są portale informacyjne". - To są źródła wiedzy o tym co się dzieje na Białorusi - wskazał.
Dziennikarz odniósł się także do interwencji służb wobec demonstrujących w Mińsku w czwartek wieczorem. - Wczorajsze zatrzymania to próba zastraszenia społeczeństwa przed dniami wolnymi, przed niedzielą, kiedy zaplanowana jest tradycyjna duża demonstracja - powiedział.
Źródło: PAP, tvn24.pl