Prokurator generalny zapowiada "duże kary" za "nielegalne akcje". Łukaszenka kpi z sąsiadów Białorusi

Źródło:
PAP
Na Białorusi doszło do kolejnych manifestacji
Na Białorusi doszło do kolejnych manifestacji TUT.BY
wideo 2/21
Na Białorusi doszło do kolejnych manifestacji TUT.BY

Żaden organizator i uczestnik nielegalnych akcji nie uniknie odpowiedzialności – ostrzegł prokurator generalny Białorusi Andrej Szwied. W środę kilka tysięcy Białorusinów wyszło na ulice w odpowiedzi na niezapowiadane publicznie zaprzysiężenie Alaksandra Łukaszenki na urząd prezydenta.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

- Wszyscy winni zostaną wcześniej czy później ukarani – zapowiedział Andrej Szwied, cytowany przez państwową agencję BiełTA. - Ani jeden bloger, ani jedna osoba, która popełniła przestępstwo nie tylko na nielegalnych akcjach, ale i w internecie, nie uniknie odpowiedzialności – ostrzegł prokurator.

Pełniący funkcję prokuratora generalnego od 9 września Szwied przekazał, że prokuratura generalna inicjuje "dodatkowe działania w celu ustabilizowania sytuacji w kraju, z których najważniejsze jest zapewnienie nieuchronności kary dla organizatorów i uczestników akcji protestu, a także zwrócenie przez winnych kosztów materialnych". - Od dzisiaj ustalony jest precyzyjny algorytm współdziałania (różnych instytucji państwowych) w celu ustalenia wartości szkód. Podejście jest jedno: przyszedłeś na nielegalną akcję, zapłacisz karę. I to dużą – oznajmił.

Szwied powiedział, że "trwają aktywne działania w celu ustalenia tożsamości uczestników i organizatorów protestów". - W ciągu najbliższych kilku miesięcy opinia publiczna dowie się o nich dzięki otwartym procesom w ramach spraw karnych – oznajmił. Mówił również o wyciąganiu konsekwencji wobec rodziców niepełnoletnich dzieci, "wciąganych do udziału w nielegalnych akcjach". Informacje o takich rodzicach mają być przekazywane do instytucji opieki lub prokuratorów.

Protesty po "potajemnej inauguracji"

W środę Alaksandr Łukaszenka, który według oficjalnych wyników w pierwszej turze wyborów prezydenckich z 9 sierpnia otrzymał 80 procent poparcia, został zaprzysiężony na nową, szóstą z rzędu, kadencję. Białoruskie niezależne media relacjonowały, że uroczystość została przeprowadzona bez wcześniejszej zapowiedzi, nie była też transmitowana przez państwowe stacje telewizyjne, chociaż przewiduje to ustawa "O prezydencie Republiki Białorusi".

Na ceremonię nie zaproszono przywódców innych państw ani korpusu dyplomatycznego. 

W odpowiedzi na potajemne zaprzysiężenie Łukaszenki na ulice Mińska wyszło kilka tysięcy Białorusinów, kierowcy samochodów i demonstranci blokowali ulice, w niektórych miejscach doszło do bójek z milicją i funkcjonariuszami wojsk wewnętrznych. Białoruskie centrum praw człowieka Wiasna podało, że w czasie akcji protestacyjnej zatrzymano co najmniej 259 osób.

"Kto miał o tym wiedzieć, to wiedział"

Łukaszenka oświadczył w czwartek, że "inauguracja przebiegła zgodnie ze wszystkimi przepisami prawa". - Moim zdaniem spełniono wszystkie normy ustawodawcze. Ten, kto miał o tym wiedzieć, to wiedział - oznajmił w czwartek Łukaszenka podczas spotkania z ambasadorem Chin Cui Qimingiem.

Białoruski przywódca oświadczył, że niektóre państwa zajęły "niekonstruktywne" stanowisko wobec Białorusi. - Sąsiednie państwa, szczególnie Polska, zajęły jakieś stanowiska. Nawet odnośnie wczorajszej inauguracji jest jakaś ni to uraza, ni to pretensje, że nie poinformowaliśmy Polaków, Litwinów, Ukraińców, Czechów czy kogo tam jeszcze, że przeprowadzimy tę uroczystość – powiedział.

W przekonaniu Łukaszenki Białoruś "nie ma obowiązku uprzedzać o takim wydarzeniu nikogo z państw zachodnich, ani w ogóle nikogo". Jak ocenił, jest to wewnętrzna sprawa Białorusi.

Co do zarzutów, że inaugurację przeprowadzono potajemnie, odparł, że zaproszono na nią około 2 tysiąca osób, czego praktycznie nie można utrzymać w tajemnicy. - A jeśli oni o tym nie wiedzieli, to gdzie jest ich wywiad, gdzie CIA, gdzie wywiad niemiecki? Polacy chodzą tu na piechotę tysiącami. Gdzie mieli oczy? Więc niech zapytają swój wywiad, dlaczego ich nie uprzedził. Poza tym popatrzcie na kanały Telegramu. Dzień wcześniej informowały, że inauguracja będzie 23 (września) – oznajmił Łukaszenka, dodając, że "następnym razem postaramy się uprzedzić naszych sąsiadów, mam na myśli Polaków i Litwinów, o dużych wydarzeniach".

Protesty po wyborach

Na Białorusi od 9 sierpnia trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów, które według oficjalnych rezultatów wygrał Alaksandr Łukaszenka, zdobywając 80,1 proc. głosów. Jego rywalka, kandydatka opozycji, Swiatłana Cichanouska, miała otrzymać 10 procent poparcia.

Łukaszenki nie uznały za głowę białoruskiego państwa UE, USA, Niemcy, Czechy, Słowacja, Litwa, Szwecja i Dania. Polskie MSZ oznajmiło, że "prezydent wybrany w niedemokratycznych wyborach nie może zostać uznany za legalnie sprawującego władzę niezależnie od tego czy zaprzysiężenie będzie potajemne, czy oficjalne". 

Autorka/Autor:tas

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: