Czeczeński bojownik zastrzelony w parku. "Ustalono tożsamość wspólnika zabójcy"

Źródło:
PAP
Skandal dyplomatyczny ma związek z zabójstwem obywatela Gruzji w Berlinie
Skandal dyplomatyczny ma związek z zabójstwem obywatela Gruzji w Berlinie
TVN24 BiS
Korespondencja reportera "Faktów" TVN Andrzeja Zauchy z 4 grudnia 2019 rokuTVN24 BiS

Roman Demjanczenko, były oficer oddziału sił specjalnych FSB Rosji, został zidentyfikowany jako wspólnik zabójcy czeczeńskiego dowódcy polowego Zelimchana Changoszwilego - wynika z ustaleń grupy śledczej Bellingcat, rosyjskiego portalu Insider i niemieckiego tygodnika "Spiegel".

Zelimchan Changoszwili uczestniczył w drugiej wojnie czeczeńskiej (1999-2009) po stronie czeczeńskich separatystów. W latach 2001-2005 był jednym z dowódców polowych. W Rosji został w 2002 roku oskarżony o terroryzm i wysłano za nim międzynarodowy list gończy. W 2015 roku w stolicy Gruzji, Tbilisi, próbowano go zabić. Po tym zdarzeniu Changoszwili wraz z rodziną wyjechał na Ukrainę, a następnie do Niemiec. Został zamordowany w sierpniu 2019 roku w parku w Berlinie.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Podejrzany o zabójstwo Changoszwilego jest Wadim Krasikow, były oficer rosyjskich służb specjalnych. Obecnie przebywa areszcie w Niemczech.

Media o domniemanym wspólniku mordercy

Bellingcat w materiale opublikowanym w weekend podał, że Roman Demjanczenko, były oficer FSB, kilkakrotnie kontaktował się ze znajomym Krasikowa. Demjanczenko wjechał na teren Unii Europejskiej dwa tygodnie przed zabójstwem Changoszwilego, na podstawie wizy wydanej na Słowacji. Używał nazwiska Roman Dawydow.

Niemiecka policjaShutterstock

Nie jest jasne, na czym polegała domniemana rola Demjanczenki w zabiciu Changoszwilego. Jak zauważa Radio Swoboda, ustalenia dziennikarzy potwierdzają jednak wersję, że za zabójstwem, dokonanym 23 sierpnia 2019 roku w Berlinie, stoją ludzie powiązani z jedną z jednostek FSB.

Już w grudniu ubiegłego roku Niemiecka Federalna Prokuratura Generalna (GBA) zakładała, że Krasikow nie działał sam. Musiał mieć co najmniej jednego pomocnika. Zdaniem GBA, nie jest możliwe, by domniemany morderca, który przyjechał do Berlina dzień przed dokonaniem zabójstwa, sam śledził swoją ofiarę, ustalił, jakie są jej zwyczaje i opracował plan ucieczki. Ktoś musiał mu też dostarczyć broń.

Zamach na czeczeńskiego bojownika

Do morderstwa doszło 23 sierpnia w parku Tiergarten w sercu Berlina. Changoszwili został zaatakowany, kiedy szedł do meczetu. Do mężczyzny podjechał ktoś na rowerze i wystrzelił z pistoletu Glock. Świadkowie twierdzą, że najpierw napastnik strzelił w plecy, a następnie oddał strzał kontrolny w głowę ofiary. Zabójca od razu zaczął zacierać po sobie ślady: zdjął perukę, rower i pistolet wyrzucił do rzeki Szprewy. Następnie próbował uciec na przygotowanym zawczasu skuterze. Zdarzenie zgłosiła na policję dwójka świadków. Po krótkim czasie mężczyznę ujęto, a z rzeki wyłowiono rower i broń.

Domniemany zabójca Wadim Krasikow - jak pisał w ubiegłym roku "New York Times" - przyleciał z Moskwy do Paryża 17 sierpnia, posługując się dokumentami wydanymi na nazwisko Wadim Andriejewicz Sokołow. Mężczyzna spędził we francuskiej stolicy jedną lub dwie noce, a następnie poleciał do Warszawy, gdzie zarezerwował pięć noclegów w hotelu - utrzymywała gazeta. Jednak już po trzech nocach, w przeddzień morderstwa, wyjechał do Berlina, zostawiając swój telefon komórkowy i walizkę z ubraniami. Śledczy podejrzewają, że mężczyzna chciał wrócić do Warszawy w ciągu 48 godzin, a następnie wyjechać do Moskwy.

Autorka/Autor:pqv, ft

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock