Co najmniej 16 osób zginęło, a 34 zostało rannych w ataku lotniczym sił sudańskich na Sudan Południowy - poinformowała ambasador USA przy ONZ Susan Rice, powołując się na dane dostarczone przez oenzetowską misję w Sudanie (UNMIS).
Rice poinformowała o tym w trakcie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa poświęconego konfliktowi między tymi krajami. Kraje członkowskie Rady zażądały "natychmiastowego przerwania bombardowań z powietrza" przez siły Sudanu oraz "natychmiastowego rozejmu i powrotu do stołu negocjacyjnego" - oświadczyła Susan Rice.
Argument siły
W nocy z poniedziałku na wtorek sudańskie lotnictwo zaatakowało obszary Panakwach i Lalop w bogatej w ropę prowincji Unity na terytorium Sudanu Południowego oraz przejście graniczne w Teshwin. Zginęło co najmniej 16 osób, a 34 zostały ranne. Wskutek nalotów doszło również do poważnych zniszczeń materialnych, w tym infrastruktury, zwłaszcza naftowej. Chartum nie przyznaje się do bombardowań, ale twierdzi, że z rządem w Dżubie można "porozumiewać się" tylko zbrojnie.
Najmłodsze państwo świata
Sudan Południowy oddzielił się od Północy w lipcu 2011 r. na mocy porozumień pokojowych z 2005 r., które zakończyły trwającą 22 lata wojnę domową. W konflikcie między muzułmańską Północą a chrześcijańsko-animistycznym Południem zginęło ponad 2,5 mln ludzi, a ponad 4 mln zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów.
Od secesji terenem spornym między Sudanami pozostaje przygraniczny rejon Heglig, najważniejsza strefa naftowa, znajdująca się na terytorium Północy. Kilka dni temu rząd Sudanu Płd. ogłosił wycofanie wojsk ze spornych pól naftowych, po 10-dniowej okupacji, w której według źródeł południowosudańskich zginęło 19 żołnierzy Południa i 240 żołnierzy Północy.
Źródło: PAP